Citroen ZX 1,4i - moje pierwsze autko... Do dziś z rozrzewnieniem wspominam wspólnie przejechane kilometry. A było ich 100tyś w pięć lat. Cudowne zawieszenie, świetna sterowność, dużo miejsca w środku i ten pakowny bagażnik... Łza się w oku kręci... Pomimo tych 16 lat życia, ciągle żwawy i gotowy na kolejne kilometry. Dbałem o niego: miał zawsze świeży olej, nowiutkie klocki hamulcowe, a żeby było mu lepiej, lałem mu 98 oktan z Shell-a . Żona uczyła się nim jeździć i co najważniejsze nauczyła się (żonka to naprawdę świetny kierowca). Wszystko było OK. No żeby tylko ten szyberdach nie przeciekał... Ale zakleiłem silikonem i był spokój. Sprzedałem go na początku października 2010. Nowy właściciel "puknął" go po dwóch tygodniach... Dobre auto, teraz takich już nie produkują...

No i tak trzymać... i dbać o zdrowie .