Wczoraj wymieniłem tłumik środkowy, obejmy itd - koszt 330 zł. A pojechałem zapytać, czy zaspawają mi tę dziurkę....
Wymieniłem olej i filtry - przy okazji zakupiłem nowe wycieraczki - ponad 200 zł znikło z portfela.
Auto kupiłem z pewnego źródła i z pewnym przebiegiem, dlatego nie musiałem wymieniać rozrządu natychmiast po zakupie.
Niedługo mija rok, przybyło kilometrów - naklejka mówi, że na 215 000 czas na nowy komplet, więc już się zaopatrzyłem. Nie zamierzam czekać do 215 000 km. Zrobię w kolejny weekend.
Części związane z tą akcją kosztowały mnie 455 zł (otrzymałem w moim zaprzyjaźnionym sklepie 43 zł rabatu).
Rolki INA, pasek zębaty GATES, pompa wody podobno też z wyższej półki, pasek wieloklin GATES. Kupiłem pasek wieloklinowy, ponieważ czytałem, że często przy wymianie kompletu paska rozrządu pomija się wieloklin. Ten pękając wkręca się w nowy rozrząd i tragedia gotowa.

Zatankowałem do pełna - 304,67.

I stąd tytuł wpisu - czarne chmury nad portfelem....
Wydałem na samochód 1300 zł w ciągu 2 dni!
I nie były to jakieś typowo kosztogenne sprawy. Możnaby powiedzieć - sprawy czysto eksploatacyjne...
A to jeszcze nie koniec!

Przede mną jeszcze naprawa ABS (nie działa) oraz naprawa podświetlenia klimatronika (zgasło miesiąc po zakupie auta) oraz naprawa CZ w klapie bagażnika (połamane przewody). To już nie powinno kosztować tak wiele :|
Muszę zdążyć przed zimą.