Ponieważ Corolki, bo je rdza zżera a silnik chodzi w afryce przerabiają silnik na agregaty prądotwórcze wiem bo sam jedną wysłałem do Afryki po przez handlarza

http://www.wagaciezka.com/viewtopic.php?f=44&t=39610
Tutaj kolega prowadzi taki biznesik że skupują Toyotki po kraju, wywożą do europy i stamtąd autka płyną do Afryki, za to z zachodu w drodze powrotnej ciągną fury do nas
Też byłem bardzo zdziwiony że taki biznes istnieje.

Ładnie pięknie ale wpis nie dotyczy Twojego auta i powinien ten wpis zostać dodany w Twoim Motoblogu !

Przecież to normalna kolej rzeczy. My będąc mniej zamożnym społeczeństwem ściągamy auta zza zachodniej granicy, a społeczeństwa jeszcze uboższe kupują auta u nas. Nic nadzwyczajnego moim zdaniem. Jedyny minus to taki, że my niedługo będziemy płacić duże pieniądze za wymiany takich elementów jak np. DPF i wszelakiej elektroniki, a auta, które nie posiadają takich udoskonaleń będą już za morzem, a te co zostaną u nas nie będą już tanieć. Chyba trzeba pomyśleć o zakupie auta w dobrym stanie z lat 90'tych aby UE kolejnymi regulacjami i normami ECO1234567890 nie drenowała nam portfeli, a serwisy nie dorabiały się naszym kosztem, de facto sztucznie generowanym obiegiem pieniądza.

Dobry materiał na samochód/pułapkę

Corolle jak i inne Toyoty oraz japończyki z lat 90 są chętnie nabywane przez pośredników, którzy wysyłają je do Afryki. Ich cena, która w Polsce wynosi 2-5 tys. zł, zostaje po drodze wywindowana jeszcze przez kilku biznesmenów w kolejnych portach.
Tam na miejscu, te samochody przeżywają drugą młodość z racji na ich pancerną mechanikę oraz łatwość obsługi serwisowej.
A jedyny wróg tych samochodów (tak, to ta ruda!) tam jakby przestaje być groźna...

bigdickbuster58, nie dajmy się tej polskiej soli

Do niki129: może gdzieś to było napisane, ale z tekstu tego wywnioskować się nie da.

A skąd pewność że wspomniana Corolla jedzie do Afryki???