Co może się dziać w samochodzie po przejechaniu 4 tys. km. O ile nie doszło do jakiejś katastrofy, samochód nie był użytkowany w strefie działań wojennych... Kamień nie rozbił szyby, złodziej nie rozwiercił zamków... Chyba nic... I tak jest też w Pandzie... gdyby nie to, że: zacina się włącznik oświetlenia wewnętrznego. Co oznacza, że otwierając drzwi od strony kierowcy - światełko na suficie miga sobie wesolutko lub nie świeci się wcale. Pewnie, toż to taki wynalazek zupełnie zbędny. Po co komu po nocy szukać kluczyków, czy innych drobiazgów na podłodze... A wesołe i nieregularne miganie wprawia użytkownika w doskonały nastrój. To przecież zupełnie tak jak na dyskotece. To jest pewnie, część tego planu Fiata podniesienia wartości marki, poprzez poprawę jakości i serwisu... A skoro mowa o dyskotece, to fenomenalnym "dyskotekowym" wynalazkiem są też rezonujące głośniki fabryczne. W sumie, to nie wiadomo co rezonuje, czy plastik, "wyściełający" przytulne wnętrze Pandy, czy fabryczne głośniki. Całe szczęście, że nie słucham łupanek, bo by mnie szlag trafił. Taka łupanina z rezonującymi plastikami sprawiać by mogła wrażenie, że człowiekowi mózg się kruszy... Na szczęście, to tylko imaginacja i maligna... A samochodzik przemieszcza się żwawo i nawet za wiele nie pali. A to już atut.