Wczoraj jak wyszedłem z pracy odpaliłem auto i ruszyłem a miałem tak Audiczkę zaparkowaną że chcąc pojechać do domu musiałem zawrócić i w chwili jak cofałem zagadany z kolegami siedzącymi w aucie tłumikiem zahaczyłem o krawężnik. Pierwsza myśl " no pięknie, pewnie coś rozwaliłem już" ale nawet nie wysiadłem jakoś chęć szybkiego powrotu do domu odciągnęła mnie od tej myśli żeby sprawdzić czy wszystko jest ok. Przejechałem około 7 km i żadnych oznak że coś jest nie tak lecz jak już byłem u siebie w mieście chwili gdy wysiadł jeden z pasażerów jak ruszyłem usłyszałem stukot więc i do samego domu jechałem powoli bo nie wiedziałem co jest grane a nie bardzo było gdzie się zatrzymać a do samego domu miałem już około 500 metrów. Pod domem zacząłem patrzeć co jest nie tak i zauważyłem że coś tłumik lużny jest i jak się nim potrząśnie to stuka. Ponieważ i tak następnego dnia z rana( tzn dzisiaj) miałem jechać na garaż do brata z zamiarem wymiany łożyska nic nie robiłem i odłożyłem to na dzisiaj. Dzisiaj z rana jak przyjechałem na garaż pierwsze co zrobiłem wjechałem na kanał i zacząłem szukać przyczyny i szybko się okazało że to tylko guma podtrzymująca tłumik urwała się przy uderzeniu. Ale ulga Na razie chwyciłem ją prowizorycznie drutem żeby nie stukało a jak będze dzisiaj jechał do pracy wstąpie do sklepu i zakupię taką gumę i jutro wymienię