Od czasu do czasu chce się zrobić dla wdzięcznego auta coś co przynajmniej teoretycznie sprawi, że będzie ono "dopieszczone". Chodziłem między tymi półkami wiele razy za każdym razem odkładając puszkę z wężykiem. Wczoraj się przełamałem Podźwignąłem ją, podszedłem do kasy i najzwyczajniej w świecie "nabyłem drogą kupna" puszkę PLAKA do odświeżania przewodów wentylacyjnych. Zapoznawszy się z instrukcją obsługi (rzadka przypadłość mężczyzn), zaaplikowałem detergent. Biała piana wypełniła kanały, poczekałem kilka minut (zgodnie z instrukcją) i zapuściłem dmuchawę na "max". Radość trwała właśnie do tego momentu, czyli niedługo, maksymalnie 10minut, nie więcej. Rany boskie, "leśna świeżość" tak daje mi się we znaki, że przejeżdżając obok lasu odzywa się odruch wymiotny. Innymi słowy, stanowczo odradzam stosowanie tego typu...chemikaliów, bo tak właśnie winno się to nazywać. Świeżości tyle co w muszli klozetowej po użyciu DOMESTOSA. Zastanówcie się dwa razy... 21 zł szlag jasny trafił, ale szczerze mówiąc liczę jedynie na zwietrzenie tego "zapachu". Tylko las daje prawdziwie leśną świeżość. Niech moc będzie z Wami...