Dobrodziejstwa płynącego z posiadania klimatyzacji w samochodzie nie można przecenić. Kiedyś jeżdżąc samochodami bez klimy myślałem, że to tylko drogi luksus. Szum wiatru w otwartych oknach przy prędkości 140km/h był hardcorowy. Strach pomyśleć, co przeżywały wtedy dzieci na tylnych siedzeniach? Jeszcze nie miałem dzieci. Słuchanie przy tym muzyki wymagało naprawdę dobrego nagłośnienia. Obecnie temperatura w samochodzie na parkingu osiąga ponad 50 stopni. Wsiadając do Feli przez kilka minut nie można dotknąć kierownicy. Oby tylko coś nie wyskoczyło na drogę – dzwon lub poparzone ręce… Po przejechaniu odcinka z pracy (25km) przy temperaturze powyżej 30 stopni mam dość tego auta i marzę, aby odpalić Scenica i rozkoszować się chłodnym powietrzem płynącym z nawiewów. Tym bardziej, że w mieszkaniu również klimat tropikalny.
Koszt utrzymania Klimy to ok. 300zł rocznie + 0,5l paliwa więcej na każde 100tyś. przejechanych kilometrów + Neoangin przy nieumiejętnym chłodzeniu. To całkiem nie wiele za komfort w trasie: suche ubranie, mniejsze zmęczenie, mniejsze ryzyko uszkodzenie samochodu, przydrożnego drzewa czy nie daj boże kogoś. Nawet na krótkich odcinkach klimatyzacja działa już po minucie. Wystarczy na moment otworzyć okna, aby wypuścić piekielny, żar z kabiny i rozkoszować się jazdą.
Kilkanaście dni gorących w roku, a ile przyjemności w schłodzonej kabinie.