Oj...pod marketami bywa różnie...tłok na parkingach, zagonieni ludkowie z torbami pełnymi zakupów i...panie - pracownice sklepu z masą wózków rozstawianych na placu przed sklepem. W zeszły piątek miałem a dokładniej moje auto miało nieprzyjemność spotkać się z taką panią a dokładniej z jej rozpędzonym, uciekającym wózkiem...Z racji tego nieplanowanego spotkania na lewym tylnym błotniku powstało małe wgniecenie ;- Pani wóżkowa została o wywołanej przez siebie szkodzie powiadomiona (sama nie zauważyła że wózek jej uciekł...) i wyraziła ubolewanie...na szczęście dla mnie na aucie poza małym wgniotkiem nie ma żadnych innych szkód...Z panią się dogadałem i zakończyliśmy sprawę na przyjętych przeze mnie przeprosinach...Nie raz widziałem jak ludzie za mniejsze rzeczy robili komuś "gnój" ale przecież nic takiego sie nie stało...