Wreszcie przyszła moja kolej w ASO. Krótki dojazd, otwarcie zlecenia i zaproszenie do poczekalni dla klientów. Ledwo rozsiadłem się na wygodnej kanapie, a tu przyszła miła pani i zrobiła mi kawkę. Pooglądałem sobie tam w telewizji informacje o naszych "pięknie utrzymanych zimowo drogach" i zdałem sobie sprawę z tego jak ja mam teraz dobrze pijąc kawę w wygodnym fotelu, a nie siedząc 6 czy 10 godzinę w korku lub zaspie. Z tej zadumy wyrwał mnie głos mechanika, który oznajmił, że mój czas na kanapie się skończył, bo autko już gotowe do drogi. Od razu wpadło mi do głowy, żeby zrobić mały teścik nowego termostatu. Dwa podpisy na zleceniu /wymiana bezpłatna na gwarancji/, kluczyki do ręki i do samochodu. Po odpaleniu już po kilkuset metrach wskazówka temperatury zaczęła się piąć do góry. Pojechałem za miasto, po drodze wskaźnik stanął 1mm wyżej niż przed wymianą termostatu. Na światłach po minucie postoju wskazóweczka idzie dalej w górę, chwilę później staję na parkingu i autko chodzi na wolnych obrotach, po 3 minutach wskazówce brakuje do pionu 2mm. Po ponownym ruszeniu opada do poprzedniej pozycji. Tak więc diagnoza wymiany termostatu była prawidłowa. W samochodzie nie miałem jeszcze tak ciepło, a wskazówka ruszała dopiero po ok.5km jazdy. Do końca tygodnia pojeżdżę tak jak jest, żeby zobaczyć jak ta wymiana wpłynie na spalanie. W przyszłym tygodniu spróbuję go docieplić jeszcze osłoną na chłodnicę i to będzie następne porównanie na zimowe spalanie. O wynikach tych "badań" poinformuję w następnych wpisach.