Taka mała refleksja nad tym jaki świat, także ten aWc-owy, jest mały . Ameryki tym zapewne nie odkrywam , ale do rzeczy.

Na środowe popołudnie i czwartkowe przed- Żona miała zaplanowaną Wigilię firmową. Niestety, w środę z pracy wróciła z gorączką i nie była w najlepszej formie do jazdy. Co prawda to tylko niecałe 80 km z Tarnowa do Świlczy pod Rzeszowem, ale DK4 nie należy do najbardziej relaksujących tras przejazdowych. Nie namyślałem się długo, dbając o życie i zdrowie Małżonki oraz własne - "Zawiozę Cię, a jutro przywiozę".

Większych protestów nie odnotowałem (38,3 C robi swoje) i po 17-tej ruszyliśmy Kineticem . 4 jak zawsze do mało ruchliwych nie należała, ale tuż po 18.15 zameldowałem się w miejscu przeznaczenia. Odnotować należy, że tuż za Świlczą było bliższe spotkanie kilku aut, okraszone wizytą i postojem na bombie 2 radiowozów, karetki i JRG. Prawy pas wyjęty z ruchu, oczywiście lewy i oba z naprzeciwka ślimaczą, bo każdy przejeżdżający musi zobaczyć...

Droga powrotna minęła szybciej i o 19.30 byłem na kwadracie. Wypada mi tylko jeszcze w tym miejscu pozdrowić Kierowcę pomarańczowego Grande Punto z SK na blachach, który jadąc ledwo 70-tką (na dozwolonym 90, obwodnica Pilzna) bardzo mnie oświecił długimi i strąbił, gdy odważyłem się Go wyprzedzić w miejscu dozwolonym, ale tuż przed podwójną ciągłą, a następnie lekko przyhamować przed poprzedzającym dostawczakiem, co jednak nie spowodowało (bo nie mogło, ze względu na duży odstęp trzymany przez GP) żadnych gwałtownych manewrów Fiata oprócz w/w... Cóż, na drodze widzę też "moja strefa, moja twierdza"...

W czwartek sms "Bądź na 12.30" zdeterminował mój dzień. Co prawda wyjechałem lekko spóźniony (11.30), ale już o 12.40 kołowałem pod hotelem. Zapakowałem Kogo i co trzeba - rura do domu. Tuż przed Dębicą widzę Chłopaka z kartką "Kraków" stojącego na przystanku. Chwila zastanowienia i analizy... Inna sprawa, że w tym miejscu nie da się jechać zbyt szybko, bo przecież jak skutecznie spowolnić ruch na drodze tranzytowej? Narobić wysepek i postawić co chwilę 70 albo 50...

Wróćmy jednak do spotkania. To chyba Thieru, Właściciel zielonej Sieny, poznany na spocie w Rzeszowie . Niemożliwe... Co by tu robił...? Zatrzymuję się jednak kawałek dalej. Gość niespiesznym krokiem, składając pieczołowicie kartkę i wyjmując słuchawki z uszu, zmierza w naszą stronę. Otwiera drzwi (tak, to Thieru) i pyta "- Dokąd Państwo jedziecie?". "- Dawaj do Tarnowa, nie poznajesz ?" Pełne zaskoczenie na Jego twarzy, rozpoznanie z powitaniem, a potem jest już na pokładzie.

Okazało się, ze wraca z Rzeszowa do rodzinnych Gliwic, ale jak to Student, wybrał stopa na sposób podróży, zostawiając Fiata na lepsze czasy . Pogadaliśmy o furkach, studiach, stopie, aWc, zmianach w naliczaniu respektu także oraz innych miłych rzeczach. Dowiedziałem się także o czym pisze pracę magisterską - o autostopie, wiadomo - i nawet mam obiecany udział w ankiecie na ten temat. Czas minął szybko i już byliśmy w Ładnej, gdzie Thieru postanowił kontynuować łapanie okazji. Niestety, obowiązki nie pozwoliły mi podrzucić Go gdzieś dalej.

Tak oto udało nam się zaliczyć minispot . Fajnie jest spotkać kogoś Znajomego z portalu na trasie, ale taki zbieg okoliczności rzadko chyba się zdarza. Tymbardziej się cieszę i tradycyjnie do następnego .

Patrzcie w lusterka i na przystanki - aWcowcy są wszędzie!