Krótko po powrocie z kniei, autko pokazało informację "INSP" i żeby śmiesznie było (A Moja AŚKA ma poczucie humoru)od razu INSP 0 , poprzedni mój OPEL rzetelnie pokazywał najpierw INSP 1000 ,potem 500 i w końcu 0...
Tu ,jako że "byłem" laikiem pomyślałem "oho grubo jest" trzeba serwis odwiedzić.Jak pomyślałem tak uczyniłem.Pan -super fachowiec (przyjdzie mi go spotkać na nieszczęście jeszcze dwa razy)przyjmując zlecenie usłyszał ode mnie że:olej zmieniony, filtry też, ale że wybieram się w trasę proszę dokładnie obejrzeć auto.Obejrzeli psubraty ! a juści!Miałem ochotę tam z szablą wejść!Oto co usłyszałem:
-Pompa wody do wymiany ,bo cieknie...
-Rozrząd trzeba zrobić, bo wymiana pompy wody (tu na osłodę usłyszałem jaki byłby koszt gdyby padł mi w np.Niemcowie albo u sojuszników znad Loary)
-Klocki tył , bo ich nie ma...
koszt 2800 , utargowałem i zrobiłem.
Za pompę wody zwrócił mi sprzedawca (auto na gwarancji)reszta w plecy.
Żona nie zrozumiała dlaczego "nowy" samochód pochłonął pewną część budżetu urlopowego...
Urlop za granicą i za kierownicą Aśki był spokojny bez przygód , auto spisywało się na medal.Lecz to była tylko cisza przed burzą...