Chwila nieuwagi + niedbalstwo służb miejskich = kuku zrobione mojemu Mruczkowi. Przy wyjeździe z parkingu, żeby zmieścić się w swoim pasie (uliczka dość wąska) skręciłem za wcześnie i przejechałem się progiem po pniaczku (czytaj: pozostałości po niedawno wyciętym, starym drzewie). Rady nie ma, pod spodem odszedł lakier, co może zaowocować jakąś korozją w przyszłości. Jedyne wyjście to użyć AC! Nawet jeśli będzie zwyżka, to koszt mniejszy, niż naprawa na własną rękę i to w ASO (wymogi gwarancyjne). Poza tym autko nowe, ładne - szkoda jeździć z taką dziurą... Nauczka i rada na przyszłość - wzmóc czujność i staranniej dobierać miejsce do parkowania! Swoją drogą, sądząc po ilości plastiku wokół Sprawcy Całego Zła, nie jestem jedyną ofiarą tego pniaczka . Jak na mój gust ktoś się powinien tym zająć, ale czy w tym kraju jest to możliwe...