Jak to po każdym zakupie samochodu (używanego) zawsze znajdą się jakieś rzeczy, których brakuje na wyposażeniu i które trzeba dokupić.
Nie inaczej było w moim przypadku. Pierwszą rzeczą, którą dostałem jeszcze przed zakupem auta był oryginalny zestaw (niezbędnik), jaki Niemiecki VW oferuje swoim klientom do nowych aut. W ASO pewnie kosztowałby kilkaset złotych Są tam żarówki, apteczka i trójkąt ostrzegawczy. Następnie ramki na tablice rej. bo te niemieckie były oczywiście za małe Jeszcze gaśnica, której nie zabrakło na wyposażeniu, o czym zoriętowałem się już w Polsce Oczywiście nowa z 2 letnim atestem. Następną rzeczą był dywanik gumowy kierowcy. Mój miał już dziurę na wylot co sugeruje, że był w aucie od nowości. Co ciekawe reszta dywaników jak by dopiero wyjechała z fabryki. Tak wiem, zaraz się znajdzie ktoś, kto powie, że sprzedawca mógł je wymienić na nowe, tylko dlaczego wymienił wszystkie trzy oprócz kierowcy Dodatkowo na pokładzie znalazł się kabel do podłączenia zewnętrznego źródła muzyki, rozgałęźnik do gniazda zapalniczki, zapach co by miło się jeździło oraz dwóch Krzyśków. Jeden, który od kilku lat bezbłędnie prowadzi mnie do celu w całej Europie i drugi, który ma do tego celu dowieść mnie bezpiecznie. Mam to szczęście, że ten święty poświecony jest przez JPII