Tutaj jesteś: Społeczność » Blogi » Blog kierowcy alvaro7 » Alkomaty czy alkolocki?







Prześlij sugestię
Wpis w blogu użytkownika alvaro7
Dodano: 10 lat temu
Blog odwiedzono 817 razy
Data wydarzenia: 08.03.2014
Alkomaty czy alkolocki?
Kategoria: inne
Ministerstwo Transportu chce wycofać się z rządowego pomysłu obowiązkowych alkomatów w każdym samochodzie.
Zamiast nich mają pojawić się alkolocki we wszystkich pojazdach służących do transportu publicznego – autobusach, tramwajach, autokarach.Są to urządzenia,które uniemożliwiają uruchomienie pojazdu bez sprawdzenia poziomu trzeźwości kierującego. Jednak jego zamontowanie sporo kosztuje. Za samo urządzenie trzeba zapłacić powyżej tysiąca złotych.. Musieliby je instalować m.in. ci, którzy zostali złapani na jeździe z promilami.

Dodano: 10 lat temu
No właśnie. Zacząć trzeba od tego, że zanim zacznę się wymierzać i egzekwować te wysokie kary, wypadałoby podnieść poziom dozwolonej zawartości alkoholu we krwi. No i zmienić system kontroli, jak ktoś wcześniej zauważył, zamiast irytujących "trzeźwych poranków", część kontroli powinna być zastąpiona akcjami robionymi w środku nocy, głównie w weekendy...
Dodano: 10 lat temu
Do autre2003: Chciałbym, żeby było inaczej ale niestety masz rację. To niestety dotyczy wielu spraw, a nie tylko tej jednej (jazda po wypiciu). Najprościej jest znaleźć temat zastępczy, odwrócić uwagę lub skierować dyskusję na inne tory. Robią tak aby przy każdej krytyce móc zasłonić się bezpieczeństwem, dobrem ogółu i tym podobnymi farmazonami. Najprościej powiedzieć: bronisz tych co jeżdżą po wódzie jesteś współwinny, pomyśl o rodzinach które przez pijaków przeżywają tragedię i o ich dzieciach. To takie chwytliwe, że rozumując trochę logiczniej od razu jesteś społecznie potępiony przez ogół. Dadzą na potwierdzenie dwa czy trzy przypadki i przez trzech oszołomów co po wódzie zrobili komuś krzywdę gorzej mają wszyscy. Oczywiście gazety i TV zaraz podłapują temat i sprawa układa się sama. Spróbuj się wtedy odezwać to Cię publicznie skażą bez wyroku na banicję. Pomyśleć, że społeczeństwo jest aż tak tępe i pozwala sobą manipulować, że naprawdę strach pomyśleć, że oni mają prawo wyborcze i głosują. Nie może być dobrze, jak tacy ignoranci do urn chodzą...
Dodano: 10 lat temu
Do MarcinGP: Choć sam nie mam nawet za bardzo okazji by wsiąść po alkoholu, uważam iż to dobry pomysł, natomiast właśnie ze względów fiskalnych niemożliwy do zrealizowania.
Moim zdaniem brakuje przede wszystkim edukacji w tym zakresie, ale cóż tu powód ten sam przecież państwo nie będzie sobie samo zabierać dochodów na przyszłość. Dla mnie ta cała walka z pijanymi kierowcami i ta cała nagonka to tylko pretekst do kolejnych ograniczeń praw i swobód obywatelskich oraz kolejny sposób na zarabianie pieniędzy.
Nikomu tam na górze wcale nie zależy na wyeliminowaniu tego zjawiska. Dzięki odpowiedniej polityce zaraz podniosą kary finansowe, może nawet zaczną zabierać auta, a gawiedź jeszcze przyklaśnie i będzie szczęśliwa.
Od czasu do czasu wsadzą jakiegoś kozła ofiarnego co nie będzie go stać by się wykupić do pierdla co zostanie odpowiednio nagłośnione i wszyscy będą szczęśliwi i zaraz poczują się bezpieczniejsi.
Jakoś nikt nie wspomina iż 4 godziny nieprzerwanej jazdy w nocy powodują u wielu osób czas reakcji na poziomie osoby z promilem alkoholu, że 15 godzin jazdy w ciągu jednego dnia nawet z krótkimi przerwami, powoduje czas reakcji na poziomie osoby, która ma we krwi między 1.5 a 2 promile alkoholu, a ilu kierowców czy PH handlowych musi tak jeździć i z tym jakoś nikt nie walczy i tu nikt nie widzi zagrożenia, ale złapanie w akcji trzeźwy poranek osoby mającej 0,25 promila po imprezie z poprzedniego dani, to od razu wielki sukces i wyeliminowanie "mordercy drogowego" - jak dla mnie propagandowa bzdura.
Dodano: 10 lat temu
Do wildpolish: Bo mają przepisy bardziej życiowe, a nie takie które pozwolą zarabiać. Mimo to i tak narzekają, że ten limit jest za niski. Jeremy Clarkson napisał:

PICIE

Mam w domu dwa automaty do gier Sega Rally, na których dwie osoby mogą ścigać się na rozmaitych torach rajdowych za kierownicą Lancii Delty Integrale albo Toyoty Celiki GT4. Automaty te były bardzo nowoczesne dziesięć lat temu i jak zauważyłem, wciąż pozostają ostatnim krzykiem techniki na niektórych lotniskach na północy kraju.

Rzecz jasna, ponieważ automaty stoją u mnie w domu i gra na nich nic mnie nie kosztuje, osiągam znakomite wyniki. Gwarantuję wam, że spokojnie bym was pokonał, nawet jeśli macie osiem lat lub jesteście twórcami specjalnego kodu, pozwalającego wytrawnym graczom zmienić swoje samochody z napędem na cztery koła w znacznie szybsze – tylnonapędowe. Jeśli mi nie wierzycie, dziesięć moich najlepszych czasów jest zapisanych w układzie pamięci, tkwiąc w nim niczym skupisko śladów po kulach na tarczy strzelniczej. Pierwsza ósemka jest identyczna. Kolejne dwa wyniki są gorsze zaledwie o tysięczne części sekundy.

A teraz powiem wam coś zabawnego. Kiedy siadam do gry po wypiciu tylko jednego małego kieliszka wina, nie potrafię zbliżyć się do mojego najlepszego rezultatu. Jestem wtedy znaczenie wolniejszy, czasem nawet o dwie dziesiąte sekundy.

Dziwna rzecz. Wypicie jednej lampki wina w żaden sposób nie sprawia, że czuję się inaczej. Jestem w stanie trafić palcem w czubek nosa, potrafię też wyrecytować cały łamaniec językowy o Peterze Piperze i bez problemu utrzymuję równowagę na jednej nodze. Zgodzi się z tym nawet nasz fanatycznie apodyktyczny rząd. Ale eksperyment z Segą pokazuje, że nawet pipetka alkoholu wpływa, i to wyraźnie, na szybkość reakcji ważącego sto kilogramów dorosłego mężczyzny.

Po dwóch butelkach wina i odrobinie tarninówki jest już praktycznie po mnie. Pewnego razu byłem tak wstawiony, że wykręciłem czas odbiegający od najlepszych o prawie pół sekundy. Innym razem, w trakcie pokonywania leśnego etapu rajdu, najzwyczajniej w świecie zasnąłem. Chciałbym zatem, żebyście nie mieli żadnych wątpliwości (zwłaszcza że czytacie to na stronie internetowej telewizji BBC, która dziś krytykowana jest za dosłownie wszystko) – absolutnie nie zamierzam sugerować, że alkohol nie wpływa na waszą zdolność do prowadzenia samochodu. Otóż wpływa. Koniec, kropka.
Lecz mimo to doszedłem do wniosku, że powinno się pozwolić siadać za kółkiem nawet tym, którzy narąbali się tak, że nie są w stanie zapanować nad własnymi jelitami.

A oto dlaczego: jako istoty ludzkie jesteśmy z natury stworzeniami stadnymi. Dobrze czujemy się w towarzystwie innych i boimy się samotników. Wyobrażamy sobie, zresztą słusznie, że osoby, które najbardziej lubią swoje własne towarzystwo, są w posiadaniu pokaźnej kolekcji noży i marzą o tym, by pewnego dnia wkroczyć do jakiegoś sklepu i wystrzelać wszystkich klientów.

Aby zaspokoić nasze pragnienie towarzystwa, świat pełen jest miejsc, w których ludzie mogą się gromadzić i miło spędzać czas. Mam na myśli puby, kluby, restauracje i tak dalej. W tego rodzaju przybytkach zwykle serwuje się alkohol, ponieważ tłumi on nasze zahamowania oraz wstydliwość, pomagając wprawić się dobry nastrój. Wieczór z przyjaciółmi. Kilka drinków. Trochę śmiechu. Lepiej po prostu być nie może. Ale po wszystkim musicie dotrzeć do domu i wtedy, dla odmiany, gorzej po prostu być nie może.

Skorzystanie z autobusu oczywiście nie wchodzi w grę, ponieważ – zakładając, że znajdujecie się w mieście – nie macie zielonego pojęcia, dokąd właściwie was zawiezie, a nawet jeśli uda się wam wsiąść do czegoś, co zdąża w mniej więcej właściwym kierunku, to ktoś zaraz zwymiotuje wam na spodnie, po czym dźgnie was nożem w serce za to, że zwróciliście mu uwagę.

Jeśli zaś jesteście poza miastem, możecie czekać na przystanku, ile tylko dusza zapragnie. I tak nic przyjedzie aż do samego rana, kiedy to będziecie już martwi z powodu hipotermii. W efekcie każdy, kto spróbuje skorzystać z autobusu, skończy pokryty wymiocinami i martwy albo po prostu martwy. Taksówka? Tu także trzeba wprowadzić pewne rozróżnienie. W mieście jest mnóstwo firm taksówkarskich, które zawiozą was do domu pod warunkiem, że nie będzie wam przeszkadzało, jeśli po drodze padniecie ofiarą gwałtu. Natomiast na prowincji taksówek po prostu nie ma.

Tam, gdzie mieszkam, czyli w pobliżu małego targowego miasteczka w paśmie Cotswolds, mógłbym zadzwonić po taksówkę dziś o jedenastej wieczorem i ręczę, że przyjechałaby ona nie wcześniej niż w październiku. Nawet gdybym dziś wieczorem wyjątkowo mocno uderzył w gaz, to zapewniam, że do tego czasu zdążyłbym wytrzeźwieć na tyle, by móc prowadzić samemu.

Jeśli więc nie chcecie zostać zgwałceni ani zamordowani, jedynym sposobem na dotarcie do domu jest skorzystanie z własnego samochodu. Jeśli jednak tak zrobicie, to albo uderzycie w drzewo i zginiecie, albo zostaniecie zatrzymani przez policję. W tym drugim przypadku stracicie prawo jazdy oraz rodzinę, która pozostawi was na pastwę losu, bo nie będziecie mieć pracy, a więc i pieniędzy.

W rezultacie możecie albo pozostać w domu i kolekcjonować noże, albo wyjść z domu i nie pić. Wtedy jednak staniecie się nudni, wasi znajomi nie będą mieli ochoty więcej się z wami spotykać i ani się obejrzycie, jak będziecie samotnie siedzieć na strychu, ściągając z internetu zdjęcia poćwiartowanych psów i marząc o dniu, w którym z AK-47 w ręku stracicie nad sobą kontrolę.

Już wiele lat temu wymyśliłem rozwiązanie tego problemu. W skrócie przedstawia się ono następująco: jeśli wyszliście na miasto i wypiliście kilka drinków, macie prawo wrócić do domu samochodem, ale tylko pod warunkiem, że umieścicie na dachu samochodu migające zielone światło.
A teraz najlepsza część mojego pomysłu: jadąc z włączonym zielonym kogutem, podlegacie ograniczeniu prędkości do 15 km/h.

Tylko pomyślcie: kiedy będziecie nadjeżdżali wężykiem w kierunku trzeźwych osób (pieszych bądź kierowców), zauważą oni wasz zielony sygnał i będą wiedzieli, że jesteście pijani i że powinni trzymać się od was z daleka.

A ponieważ będziecie jechali wyjątkowo powoli, zapewnicie im dość czasu na to, by zdążyli się przygotować. A nawet jeśli po drodze wjedziecie w drzewo lub przystanek autobusowy, spowodujecie tylko niewielkie szkody.

Dzięki systemowi zielonych świateł dotrzecie więc do domu bez narażania się na gwałt czy zamordowanie; co więcej, następnego dnia wasz samochód będzie stał przed waszym domem, a nie przed oddalonym o trzydzieści kilometrów wiejskim pubem.

Moja koncepcja zakłada coś jeszcze. Jeśli zostaniecie przyłapani na jeździe po pijaku bez zielonego koguta na dachu, policyjny kat z miejsca strzeli wam w głowę. Skoro rząd zgadza się wprowadzić sprawiedliwy i rozsądny system, umożliwiający wam bezpieczną podróż do domu własnym samochodem, to absolutnym minimum, na jakie musicie się zdobyć, jest przestrzeganie jego zasad . Tych, którzy tego nie zrobią, należy od razu zabijać.

I podobnie, każdemu, kto z zielonym kogutem na dachu będzie poruszał się z prędkością przekraczającą 15 km/h, zostanie wsadzona na łeb brązowa papierowa torba, po czym zostanie on stłuczony na miazgę. Skoro jest się na tyle trzeźwym, by pamiętać o zielonym kogucie i wsadzić kluczyk do stacyjki, to jest się też wystarczająco przytomnym, żeby trzymać się limitu prędkości. Nie ma tu miejsca na wymówki.

Jestem przekonany, że wprowadzenie mojego systemu zmniejszyłoby drastycznie liczbę zamykanych pubów – obecnie średnio co cztery godziny likwidowany jest kolejny. Wierzę też, że ludzie byliby bardziej skłonni wychodzić wieczorami z domu, co uczyniłoby nasz kraj szczęśliwszym, bardziej cywilizowanym miejscem. To z kolei zmniejszyłoby prawdopodobieństwo powtórzenia się wydarzeń z Hungerford.

Choć mój pomysł jest w oczywisty sposób pozbawiony wszelkich wad, to niestety istnieją trzy powody, przez które nigdy nie zostanie wcielony w życie. Po pierwsze, rząd nie zwykł pozwalać ludziom na coś, czego wcześniej zabraniał. Nie było jeszcze nigdy takiego zakazu, który kiedykolwiek zostałby zniesiony. Po drugie, bez przepisów zabraniających prowadzenia pod wpływem alkoholu zmniejszyłyby się dochody fiskusa z mandatów. Po trzecie wreszcie, im więcej jest osób, którym można zabronić korzystania z dróg, tym lepiej dla szeroko nagłośnionej rządowej kampanii na rzecz likwidacji straszliwej plagi, jaką jest obecność dwutlenku węgla w górnej warstwie atmosfery. Szkoda.
Dodano: 10 lat temu
Nie wiem czy coś to wniesie do dyskusji ale są państwa np UK gdzie po dwóch bronkach mogę legalnie jechać po cztery następne bo limit jest 0.8 i jak by nie patrzeć to drogi w UK są najbezpiczniejsze w europie auto/ użytkownika
Dodano: 10 lat temu
Do giernal: Dobre! Oby prawdziwie nawaleni tylko siebie eliminowali, nawet na słupach i drzewach to będzie dobrze. Niestety wiemy, że tak nie jest...
Dodano: 10 lat temu
Do karol8892: Ja ostatnio między Piasecznem, a Legionowem czyli przez całą Warszawę w sobotę czyli tzw. ostatki, woziłem brata na Wesele i z powrotem oraz siostrę do W-wy na dyskotekę. Jeszcze w dzień w odwiedzinach gdzieś tam byłem. W sumie z pięć kursów w różnych kierunkach i w tzw. międzyczasie powroty do domu żeby snu zaznać choć chwilę. Całość zakończyłem gdzieś między 3, a 4 w nocy i nie widziałem ani jednego radiowozu czy kontroli. Po prostu hulaj dusza piekła nie ma...
Dodano: 10 lat temu
Do MarcinGP: Prawdziwie "nawaleni" wyeliminują się sami: http://www.ostrow24.tv/news/8238-pijany-zasnal-za-kierownica.html :P
Dodano: 10 lat temu
Do MarcinGP: otóż to. Zamiast trzeźwego poranka u mnie w mieście kiedyś była popularna akcja "dyskoteka". W weekendy wieczorami. Trafił się mi taki piątek że miałem parę kursów i dmuchałem w sumie 5 razy - wszystkie główne drogi w mieście obstawione. Oczywiście zatrzymanych nie brakowało. Taka akcja ma większy sens, bo zatrzymuje pijących "na gorąco", a zatrzymywanie rano kogoś kto jedzie 5km do pracy i ma 0.21%. to według mnie też grubsze chamstwo!
Dodano: 10 lat temu
Do konradnetpl: Kiedyś trzeźwe poranki były na wjazdach do Warszawy co poniedziałek ale ze względu na ilość nie kontrolowali wszystkich tylko wybierali typ aut. Np. raz dostawczaki, raz małe osobówki, duże osobówki, wymalowane służbówki itd. itd. Przeważnie jakiś już stał na poboczu bez prawka... Gdzieś czytałem raport i wynikało z niego, że łapali większość "nieświeżych" i nieświadomych swojego stanu po weekendzie z minimalnym przekroczeniem normy, bardzo często na granicy. Nie, żebym taką jazdę pochwalał ale prawdziwie "nawalonych" i świadomie jeżdżących pod wpływem albo jeszcze pijących w czasie jazdy pewnie łapią niewielu, a szkoda...
Dodano: 10 lat temu
Alkomat - bez sensu, jak ktoś nie ma świadomości, że jazda pod wpływem to zło to tak czy siak pojedzie ignorując alkomat.
Alkolock - ktokolwiek inny może dmuchnąć, przy wszechobecnej szerzącej się głupocie na pewno znalazłby się ktoś chętny...
Wczoraj jadąc do centrum Czechowic musiałem dmuchać, policja kontrolowała każdy samochód.
Da się? Da. Na 2500 osób 6 było pod wpływem.
Dodano: 10 lat temu
Do deeptrip: Tadziu yyyp! Dmuchnij mi tu yyyp! Bo coś mi autobus yyyp! Nie chce odpalić yyyp!
Dodano: 10 lat temu
Do damian88max: a co to daje?? niepijący ma więcej zabawy przy odpalaniu a naebany jak będzie chciał to i tak odpali ;)
Dodano: 10 lat temu
Do MarcinGP: już większość nosi taki dobrolnie w kieszeni ... ale tylko czekać jak będą wsadzać w dupę zaraz po narodzinach ;) a w przypadku samochodów to może niech każdy kierowca autobusu itp. ma welflon i podłącza się do mini labolatorium w pojeździe i jak poziom alko skoczy to wyłącza silnik ;) bo co z tego że odpali trzeźwy jak może sobie w czasie jazdy małpkie strzelić :)
Dodano: 10 lat temu
Alkolock to jest pomysl tak głupi jak ja pier...le. kupa kasy przelana na barki kupującego a do obejścia w każdym przypadku.
Dodano: 10 lat temu
mogł by byc obowiazek montowania w kazdym aucie :P ale glupio dmuchac za kazdym razem przed odpaleniem :P albo zrobic odpalanie na dmuch :P
Dodano: 10 lat temu
Po co pakować się w koszta. Wystarczy wprowadzić kontrole trzeźwości w zakładach pracy i po problemie - wystarczy, że każdy dmuchnie po przyjściu do pracy, dodatkowo jakieś wyrywkowe kontrole na pętlach.

Druga kwestia to badania psychologiczne dla kierujących pojazdami - takie badanie jest w stanie wskazać osoby z problemem alkoholowym, co powinno automatycznie dyskwalifikować takie osoby z pracy w transporcie.
Dodano: 10 lat temu
We Francji niby od dawna tak jest.
Najnowsze blogi
Dodano: 2 dni temu, przez darek-k
wycena z ubezpieczalni naprawa przewyższa wartość auta moja decyzja auto odkupuje po cenie rynkowej z przed uszkodzenia ubepieczyciel
2 komentarze
Dodano: 2 dni temu, przez darek-k
wycena z ubezpieczalni naprawa przewyższa wartość auta moja decyzja auto odkupuje po cenie rynkowej z przed uszkodzenia ubepieczyciel
4 komentarze
Dodano: 9 dni temu, przez Egontar
Z wymianą filtra PP oraz porządkami po zimowymi w Jokerze wstrzymywał mnie nieszczelny układ klimatyzacji. Dlatego też zaraz po jego uszczelnieniu zabrałem się za porządki, a było co robić. ...
57 komentarzy
Marki społeczności
Aktualnie online
Szukaj znajomych
Login:
Miejscowość:
Województwo:
Opony letnie w oponeo.pl