Podczas deszczowych dni pojawiło się dziwne zjawisko: samochód nie chce jechać. Trzeba wrzucić jedynkę max dwójkę i toczy się, jakby coś go mocno tłumiło. Co ciekawe po pewnym czasie zaczyna jechać normalnie. Mechanik popatrzył, ale akurat pod jego okiem wszystko pracowało bez zarzutu i umówiliśmy się na ogląd jak znowu go złapie "czkawka".

Od kilku dni zaczęło się świecić SERV na tablicy kontrolek. Znajomy mechanik ocenił, że podłączenie poduszki powietrznej nawaliło i można jeździć, tylko poduszka nie zadziała. Pewnie skutki wypadku, który poprzedni właściciel naprawiał byle jak. Zastanawiam się, czy jechać do serwisu na sprawdzenie, bo skasują pewnie z 200 złotych, a będą naciągać na naprawy za kolejne 2 tys. Niestety z serwisem Renaulta w Bielsku mam fatalne doświadczenia...

przez cały rok poza paliwem nie dokładałem ani grosza do samochodu. Niestety, przyszedł czas na olej, filtr i pasek rozrządu, co tego przegląd techniczny. Na przeglądzie nie miłe zaskoczenie - nie da się podbić, bo prawy tylko hamulec nie hamuje. Okazało się, że pękł cylinderek. Więc kolejna wizyta w warsztacie. W sumie wyciekło z portfela 1100,00 zł. Mam nadzieję że kolejnych 15 tys pojeżdżę bez wydatków - tak przynajmniej uważa mój mechanik. Nie wiem, czy na Clio ...

Ostatni przestały gasnąć kontrolki hamulca ręcznego i STOP. No nie do końca nie gasną, bo jak podskoczy na wyboju to mrugają. Nie bardzo chce mi się coś z tym robić, pewnie się jakiś czujnik zabrudził. P.S. oczywiście hamulec ręczny zwalniam.