Używka "od dziadka z Niemiec, który do kościoła jeździł", z silnikiem 1.6 AEE. Osprzęt - tragedia. Notorycznie zamarzająca odma (pomimo czyszczenia przed każdą zimą) i w konsekwencji bryzganie olejem w komorze silnika (zaliczony pożar, ugaszony, bez większych strat). Awaryjny zapłon, niestabilne obroty. Padające termostaty w plastikowych osłonach. Woda w reflektorach. Rdza. Dobrze się drogi trzymał i miał wygodne siedzenia, ale liczne usterki drenowały portfel. W końcu pogoniłem "cudo niemieckiej motoryzacji".

Status: sprzedany.