Ot, zwykłe Mondeo MK4 w wersji Trend. W sumie niby nic. Niby nie Titanium lub nawet S. Mimo to, to bardzo zacny samochód. Tak naprawdę to miało być Volvo... zawsze miało być Volvo. Konkretnie V50, ale perypetie ze sprowadzeniem i z kupnem spowodowały, że nagle na horyzoncie wyłonił się Ford. I tak już pozostało. Miało być też auto w innym kolorze - czarne, jasnoniebieskie i Bóg wie jakie, tylko nie srebrne. Trzeba jednak przyznać, że ten "hipnotyczny" srebrny, jak nazywa to coś Ford, idealnie maskuje brud! Samochód został kupiony w polskim komisie za stosunkowo wysoką cenę - jak na tą wersję, ten rocznik, ten silnik, tą tapicerkę, i inne bzdury... Teoretycznie można było taniej. Szkopuł jednak w tym, że nic nie ma za darmo. Serwis niemiecki, gdzie auto było wcześniej regularnie serwisowane, potwierdził realność przebiegu i również stanu auta. Przed samą sprzedażą samochód przeszedł jeszcze pełny przegląd (120 tys.) w Fordzie i po nim dopiero został wystawiony do sprzedaży i trafił do Polski (zrobił jeszcze niecałe 2 tys. km). W Niemczech auto nie było dotkliwie eksploatowane (średnio 40 tysięcy rocznie). W czasie ostatniego przeglądu przy 140 tys. nie wyszły żadne poważniejsze usterki lub ukryte mankamenty. W sumie najpoważniejsze to podobno typowe dla Fordów pocenie się uszczelniacza półosi. Samochód jeszcze w Niemczech miał wymienioną przednią szybę, ale to prawie standard, z którym miałem już do czynienia i nie odstraszył mnie w żaden sposób. Jest to wersja 115 konna. Zawirusowanie marzy się, ale dotychczasowa praktyka pokazuje, że do ekonomicznej i bezpiecznej jazdy na długich, polskich trasach (rocznie robię około 40 do 50 tysięcy kilometrów) - a po to auto zostało kupione - sprawdza się dość dobrze. Obecnie komputer wykazuje średnie spalanie na poziomie 5,8 litra ON. Tankuje paliwa premium na wybranych, sprawdzonych stacjach. Jeżdżę w 90% na trasach. Przypuszczam, że realne to około 7 litrów i więcej. Dotychczas, po 20 tysiącach km jazdy poniosłem koszty związane ze wspomnianym uszczelniaczem (wymiana) i przy okazji wymianą oleju w skrzyni na świeży, wymianą klocków z przodu i tyłu (TRW), poprawą geometrii i nowymi oponami letnimi (zainwestowałem w Nokian X, jestem dotychczas zadowolony, dobre na mokrą nawierzchnię). Plus oczywiście filtry i olej (zostałem przy tym jaki był dotychczas zalewany w Niemczech, czyli Mobil Super X3000 FE 5w-30). Od zakupu w aucie na zimnym silniku podśmierdywało spalinami - okazało się ze "jakiś" przewód od DPF był źle wkręcony - wystarczyło przegwintować i jest spokój. W czasie chłodnych miesięcy przy dużej wilgotności kilka razy zapiszczało - prawdopodobnie pasek wielorowkowy i napinacz pójdą niedługo do wymiany. Auto zostało ochrzczone w październiku - stojący przede mną samochód wjechał mi w przód - kierowca postanowił(a ;)) nagle cofnąć. Mimo niewielkich szkód, ASO Forda wymieniło cały przód począwszy od jednego halogenu, przez zderzaki po kratki i znaczek oczywiście. W sumie jedyny mankament lakierniczy przy kupnie znajdował się właśnie na przednim zderzaku, teraz jest wszystko nowe. Nie polecam do miasta. Abstrahując od DPF, auto najzwyklej męczy się w mieście. Z tym silnikiem i 6-biegową skrzynią stworzone jest do wygodnego pokonywania długich tras. Dość ekonomicznie - rzadko przekracza 3 tysiące obrotów, a nawet 2,5 tysiąca.