Moja duma. Pierwsze auto kupione przez w pełni samodzielnie zarobione pieniądze. Wygodne, ekonomiczne, bajeranckie :P

Tak de facto to auto mojego ojca, aczkolwiek od niego rozpoczęła się moja przygoda z motoryzacją. Tyle co to autko przeżyło to nowsze modele mogą tylko pozazdrościć. Mimo bazowego, słabego silnika Astra dzielnie pracowała ciągnąc nawet ciężkie przyczepy (np. konne). Od nowości, aż do teraz zdarzyła się może jedna poważniejsza awaria, ale z racji wieku można uznać to za bardzo dobry wynik. Autko ma ponad 267000 km na liczniku i cały czas jeździ. Jeszcze musi posłużyć :). Jedyną wadą i to dość widoczną, jest rdza, która coraz bardziej pojawia się w progach i przy wlewie paliwa. Jednak po tylu latach i jednej stłuczce to i tak nie jest tragicznie. Jak dla mnie to auto wygrywa prostotą i brakiem elementów które po prostu zwiększyłyby awaryjność.