Korzystając z pięknej i ciepłej jak na tą porę aury(9st.C), postanowiłem zabrać się za porządki i mycie mojej Poli. Udałem się więc do mojej babci by w ciszy i spokoju dopieścić auto.
Syf jaki nazbierał się przez jakieś 3 m-ce w moim aucie spowodował że musiałem podjąć zdecydowane kroki ku lepszemu.

Tak więc najpierw gruntowne odkurzanie całego autka. Ilość brudu jaki zebrałem i jego widok - nie wierzyłem że tyle tego dziadostwa może zalegać w różnych szparach, ukrytych miejscach. Sama ilość piasku i kamieni spowodowała że z tego wszystkiego mogłem ulepić spora kulkę brudu i syfu.

Następnie w ruch poszły ściereczki i wytarcie całego plastiku oraz progów. Najwięcej tego dziadostwa było właśnie w progach tworząc gęstą maź trudną do wytarcia.

Całość auta umyłem dokładnie szamponem Mequiars sposobem na 2 wiadra. Wytarcie do sucha ściereczkami z mikrofibry. Skontrolowałem przy okazji powłokę lakierniczą. Na przodzie maski przybył mi nieduży odprysk, ogólnie jest OK jednak duża ilość czarnych kropek przyprawiła moje ręce do dużego wysiłku by to usunąć. Jednak w ruch poszła glinka która pięknie wszystko pochłonęła.

Do tego doszła kontrola ciśnienia powietrza w oponach oraz zawieszenia (wjazd na rampę)- na szczęście wszystko jest w jak najlepszym porządku. Wszystko odbywało się przy głośno grającej muzyce dance i techno - taką najbardziej lubię

Z ciekawostek napiszę również że musiałem dokręcić śrubę typu torx w chlapaczu tylnym lewym która cała się wykręciła. Na wiosnę chyba zdejmę te dziadostwa bo czasem ich długość naprawdę irytuje.

Ustabilizowało się również zużycie paliwa. Wreszcie zszedłem poniżej 5l. Dokładnie wg kompa w pierwszą stronę wyszło 4l, w drugą 4,5l.

Niestety jak na złość nie mogłem zrobić żadnej dokumentacji fotograficznej. Padł mi telefon a aparat musiałem pożyczyć

Mam nadzieję że zima już odpuściła, oby do marca. Wtedy to następne mycie wraz z woskowaniem i założeniem alusów

Pozdrawiam