Zima daje mi, a konkretnie to mojej Alfie, nieźle popalić.

Auto stoi pod chmurką, a konkretnie to pod gołym niebem, zważywszy na pogodę Nie chodzi o rozruch, bo z tym akurat nie mam problemu. Autko pali - oczywiście po uprzednim cztero, pięciokrotnym podgrzaniu świeć. Problem tkwi w temperaturze osiąganej przez silnik podczas jazdy. Jeszcze przed zimą mnie odrobinę temperatura silnika niepokoiła. Auto dogrzewało się do niecałych 90 stopni i nagle (zapewne po otwarciu się termostatu) spadała na wskaźnik pomiędzy 50 a 90 stopnie, czyli na moje oko powyżej 70, może około 80 stopni.
Na forum Alfy piszą że optymalna temperatura przy sprawnym termostacie to - bez względu na porę roku - 87 - 88 stopni. Problem z dogrzaniem silnika jest jeszcze większy gdy włączę ogrzewanie, wtedy o okolicy 90 stopni na zegarze mogę tylko pomarzyć.

Rada jest tylko jedna, trzeba zainwestować w nowy termostat. Póki co mało jeżdżę i zrobiłem prymitywne zastawki wlotów powietrza, z tym że zamiast starej dobrej tektury użyłem folii. W Alfie nie ma możliwości założyć tektury.
Powiem, że póki co się sprawdza, auto szybciej się dogrzewa, choć po włączeniu ogrzewania temp. wskazywana przez wskazówkę sztywno trzyma się na kresce między 50 a 90 stopni.


A, jeszcze wątek który poruszyłem przy wymianie, uszczelki pokrywy zaworów. Chodziło o to jak dbano o auto zanim do mnie trafiło. Auto na ziemie polskie przyjechało z włoskich, a ponoć importowane z Włoch egzemplarze są bardzo zaniedbywane od strony serwisowej. Na dowód niżej zdjęcie filtra powietrza który wydarłem z auta po zakupie.
Choć polski właściciel miał auto dwa lata i chyba też się je popisał i wątpię że podczas pobytu u niego filtr ten był wymieniany.
Filtr paliwa wymieniony rok temu również po zakupie, zastąpił filtr, minimum 5-cio letni, który się zerwał i zablokował przepływ paliwa.