2 dnia świąt dostałem mało ciekawą możliwość spędzenia dnia wolnego w samochodzie. Miałem do pokonania ponad 500 km w wolne, na które czekałem z takim utęsknieniem. Wyjechałem sobie spokojnie o 7 rano z Piły, jeszcze ciemno mżawka, samochód zatankowany pod sam korek i jedziemy. Nagrałem sobie kilka płytek z muzyką i to mnie poratowało bo jeszcze na tyle nie znam samochodu, że w trasie nie mogłem znaleźć żadnej dobrej stacji z muzyką.

Na trasie był tak skąpy ruch, nie raz po 15 minut nie mijałem żadnego samochodu. Ciekawe tylko, że większość aut, które wtedy jechały to cysterny z paliwem.

Sam dojazd do Świnoujścia to jest 260 km zajął mi tylko 3 godziny ale potem musiałem poczekać na przeprawę promową i już to tak dobrze nie wyglądało. Po za tym bardzo mnie to zadziwiło dlaczego przez tyle lat takie duże miasto przy granicy z Niemcami nie dorobiło się jakiegoś mostu. Przecież nie może to być aż tak zbędne żeby się opłacało wszystkim dzień w dzień czekać po 10-20 minut na prom.

Laguna spisuję się z dnia na dzień coraz to przyjemniej. Szybko się przemieszcza, cicha, klimatyzacja bardzo przyjemnie pracuje jedyne co by się chciało to trochę mniejsze zużycie paliwa bo rozumiem, że podróż ze średnią prędkości 85 km/h to nie mało w Polskich realiach ale spalanie 8.5 l na 100 km do wybitnych nie należy.

Wycieczka udana, morze jest na swoim miejscu, zimy po drodze brak tak więc pozdrawiam :D