Zaczęły się przygody z jazdą po terenie suzuką.
Pojechałem odbierać drewno - niezbyt dobrą drogą, tak wzdłuż jeziora. Pech chciał że nagle wykopał mi się na drodze mały rowek, nie było zmiłuj -> pocisnąłem do przodu, niestety chyba jednak mało uważnie bo urwałem gniazdo do przyczepki. Bym to zrozumiał jak bym tam wjechał całym pędem ale wjechałem w owy rowek na pół sprzęgła bardzo powoli. Mniejsza już z tym - stało się - teraz trzeba było to naprawić.
Wszystko by było pięknie gdyby nie fakt że owe urwane gniazdo było produkcji niemieckiej z milionem otworów i przewodów. Do tej pory używałem magicznej przejściówki, nawet w mondeo. A teraz jak mi się roztrzaskało stare gniazdo nie mogłem w żadnym sklepie kupić takiego, wszędzie tylko 7-biegunowe a nigdzie niemieckiego gniazda. Więc posiedziałem sobie na schodzie od kanału wpatrując się w tą nieszczęsną sytuację i wymyśliłem - przerobię przejściówkę tak żebym nie musiał już kombinować z przewodami i zamontuję ją na stałe. Przyznam się szczerze że jestem zadowolony z efektu (patrz->zdjęcia). Przejściówkę zamontowałem do nowego gniazda śrubkami, a miejsce łączenia oczywiście ładnie zabezpieczyłem rurką termokurczliwą. efekt - działa i sprawne. Dzisiaj miałem kurs przyczepką i wszystko jest ok