W związku z pojawianiem się drobnego wycieku w okolicy łączenia skrzyni biegów i silnika postanowiłem w końcu oddać auto do mechanika (zauważyłem to na początku roku, ale na bieżąco kontrolowałem stan oleju, zarówno w skrzyni jak i silniku).
Mimo, że utrata oleju była znikoma a nigdy nie zauważyłem żeby auto zostawiło plamę na parkingu zebrałem się i odstawiłem auto do "magika".
Wcześniej umyłem myjką okolice wycieku i zrobiłem odpowiednią ilość kilometrów aby specowi ułatwić zadanie i postawiona diagnoza była trafniejsza.
Niestety potwierdziły się moje przypuszczenia: simering.
O ile sama część nie jest specjalnie droga to wiem, że wiąże się to z sporą robotą jaką trzeba wykonać (podobno trzeba wyjąć część zawieszenia aby się tam dostać - a może tylko robił mnie w jajo?) przy aucie i że sam temu nie podołam więc trzeba zdać się na mechanika.
Na drugi dzień odebrałem autko a że zleciłem jeszcze serwis klimy (gazu pozostały opary) i wymianę łącznika stabilizatora odjechałem lżejszy o 580zł ale za to pełen nadziei, że problem wycieku się skończył.