Ach wakacje ...trochę Aśka pokręciła kółkami, zrobiliśmy podczas urlopu jakieś 4 tyś.kilometrów.Wtedy tak naprawdę została "moją Aśką" autko bez zarzutu zupełnie , trochę mnie tylko dziwiło jak po przejechaniu 700 km (te autobany!)po odczekaniu chwili na kąpiel turbiny w oleju wyłączałem motor i nawet wiatrak na chłodnicy nie chodził.Córka lat 5 stwierdziła że Aśka to się nawet nie spociła
Przyszła jesień i pamiętny wieczór gdy jechałem po mą ślubną do pracy ...było dość dramatycznie .
Godzina 22 temperatura 3stopnie.Wsiadam włączam :
1.silnik
2.światła
3.cd
4.grzanie tyłka na dwa fotele
5.tylnie okno i lusterka
...jadę.
Każdy kto jezdził po Gdańsku powie "cholera te góry" i to fakt miasto trochę morenowe , piszę o tym ponieważ myślałem po zdarzeniu że to ma związek.No więc jadę ,zjezdzam z ostrej górki przede mną służby zbierają drzewa po zwykłym u nas wiaterku podczas jesieni, aż tu nagle "pyk" - stanął silnik i wszystko się wyłączyło ! WSZYSTKO!
Włączam awaryjne hamując bez wspomagania , zatrzymuję auto ... próbuję odpalić... Odpala jak zawsze ,wszystko ok.Jedziemy dalej.
Lecz niepokój pozostał , co to było?a jak się zdarzy na skrzyżowaniu w centrum miasta? będzie lipa!
Jednocześnie Aśka zaczęła tracić płyn chłodzący.
Napiszę tylko jeszcze że był to początek "chorej jazdy" z moją Aśką...
Był listopad...cdn