A jednak, coś, co jest najgorsze z możliwych, czyli awaria w trasie ! Wyjazd terminowy, zaplanowany już pół roku temu, ważny, choć całe szczęście niedaleko. Droga na Kraków. Godzina 6:00 rano, nawigacja nastawiona, muza wybrana, spokojna… Czas mnie jakoś bardzo nie pogania, ale dobrze by było być na miejscu około 7:30

Trasa A4 spokojna, ruch nie za duży Trochę się zagęszcza od Brzeska, ale jazda dalej płynna i bezproblemowa. Jest godzina 6:55, zbliżam się powoli do zjazdu na S7 w Bieżanowie, jestem na wysokości zjazdu Podłęże… Jadę prawym pasem, lewy zajęty, prawy wjazdowy zaraz dołączy, trzeba będzie zwolnić i wpuścić włączających się do ruchu na A4…

I w tym momencie piercie, jakbym na coś najechał, albo jakby coś eksplodowało W pierwszym momencie myślałem, że to opona wystrzeliła, bo słyszałem metaliczny hałas, jakby coś ocierało o asfalt Ściszyłem muzę, teraz lepiej słychać… No cóż, trzeba znaleźć jakieś miejsce żeby się zatrzymać i zobaczyć co się stało. Co ciekawe dalej jedzie!

Przejechałem zjazd, widzę znaki sygnalizujące MOP Podłęże, jeszcze tylko 500m. Zjeżdżam, parkuję… Obchodzę auto, koła i opony wszystkie są Widzę, że coś leży na kostce pod autem, połączone jakimś przewodem i … dookoła pełno paliwa! Dzwonię do zaprzyjaźnionego mechanika, wysyłam fotki … okazuje się, że urwała się chłodniczka paliwa A co to takiego

Potem to już z górki. Wiem, że nie mogę jechać autem dalej, bo po każdym włączeniu zapłonu paliwo tryska na bruk jak krew z byka spod piki matadora. Decyzja – auto zostaje, a ja muszę się jakość teleportować do Krakowa! Swoją drogą, nie wiem Waldi, czy Ty nie miałeś swojej przygody z silnikiem w tym samym miejscu

Nie będę się rozpisywać jak dotarłem do Krakowa, widać to na fotach. Córa podjechała po mnie na MOP jak zawsze niezawodnym „Picadorem” który zostawiła mi na okres „bez DSa”. Wieczorem po DSa podjeżdża laweta, która transportuje auto do Tarnowa w ramach ubezpieczenia Ass. Wszystko sprawnie i szybko. Jadę za nimi Picadorem, ale ze względu na fakt, że laweta nie mogła jechać szybciej niż 90km/h wyprzedzam ich w Brzesku i … czekam na podwórku u mechanika, który w międzyczasie zamówił już nową chłodniczkę! To było w czwartek, w sobotę rano auto mam już do odbioru

Reasumując:
• zdarzenie przy przebiegu km 184 858,
• koszty naprawy 300zł z robocizną
• chłodniczka paliwa ENGITECH ENT520501
• diagnoza: skorodowane uchwyty chłodniczki i pęd powietrza , bez kontaktu z żadnymi innymi ciałami obcymi.

W niedzielę wyjazd, więc auto zostało przetestowane i wszystko jest . Reszta przyjaciele na załączonych fotach! Radzę posprawdzać, jeśli macie takie cudo w swoich autach, czy nic się tam złego nie dzieje.

Pozdrawiam serdecznie i do zobaczyska ! Achoj przygodo!