Witajcie,

Mamy za sobą oficjalną prezentację nowej rodziny Cupry. Podobnie do premiery nowego Leona niecały miesiąc temu, to wydarzenie też odbyło się w Martonell w Hiszpanii i było transmitowane na żywo.

Wśród osób prezentujących nową Cuprę nie zabrakło znanych z poprzedniego eventu dyrektorów sprzedaży czy wiceprezesa, ale pojawiły się też nowe osoby, które delikatnie mówiąc nie spowodowały wzrostu poziomu. Czuć było zestresowanie, momentami brakowało im przysłowiowego języka w gębie.

Na początku prezentacji, chcąc pokazać potencjał założonej 2 lata temu Cupry, padło kilka liczb. Od tego czasu sprzedano łącznie 40 tyś modeli Cupr (także Seatów ... Cupra), w tym 10 tyś Atek i 15 tyś Leonów. Największym rynkiem są Niemcy, ze sprzedażą wynoszącą 10 tyś aut, a najciekawszym Meksyk, gdzie co trzeci sprzedany Seat to Cupra. Zaprezentowano też oficjalne okulary, buty i kurtki sygnowane logo Cupry oraz wspomniano o oficjalnym partnerze marki - FC Barcelonie i tunerze - ABT.

Ale dosyć tego marketingu, przejdźmy do konkretów. Kluczowy moment rozpoczął się, gdy na scenę wjechali Mattias Ekström i Jordi Gené, którzy stając się kierowcami testowymi Cupry, zaprezentowali 2 modele TCM: spalinowy (2.0 340KM 4.5s do 100) oraz elektryczny e-Racer (680KM 65,6 kWh, 3.2s do 100). Muszę przyznać, że naprawdę robiły wrażenie.

I wreszcie moment, na który wszyscy czekali czyli wjazd na scenę drogowych Leonów, nazywanych przez dyrektora sprzedaży królami (King of Leon). Światła zgaszone, dwie sylwetki przemieszczają się z rogów sali i zajmują miejsca na samym środku, światła się zapalają i naszym oczom ukazują się... co? Jak to? Przecież oficjalna zapowiedź sprzed kilku dni pokazywała niesamowicie agresywny przedni pas, przez co nowy Leon zdążył już w Internecie zostać nazwany Predatorem i Zabójcą z zaświatów, a co my widzimy?

Widzimy Seata Leona z nieco większymi wlotami powietrza w przednim zderzaku (to co w teaserze było zakryte i rozbudzało wyobraźnię okazało się nudne i zwyczajne), ponury szary matowy lakier i śmieszne felgi, niczym z pojazdów elektrycznych. Emocje opadły, podniecenia brak.

Nie pomogły też opowieści o silnikach. Jak się spodziewano póki co będą 3 wersje:
- 1.4 TSI + 13 kWh = 245 KM
- 2.0 TSI 300 KM
- 2.0 TSI AWD (tylko kombi) 310 KM
Czyli jeśli chodzi o warianty czysto spalinowe, to jest ... dokładnie to samo co teraz ma poprzednia generacja?! Tak wychodzi.

W środku jedynym fajnym akcentem i pocieszeniem są przyciski startera i zmiany trybów jazdy na kierownicy, niczym z Giulii czy może nawet Ferrari.

Cóż. Może po prostu miałem zbyt duże oczekiwania. Jestem ciekaw opinii dziennikarzy, szczególnie Pertyna. Może ten obraz musi dojrzeć w mojej głowie, ale póki co nie mam ochoty pogłaskać tego kota.

P.S. W Genewie będzie prezentacja Formentora.