Wpis w blogu auta
Opel Astra
Dodano: 3 miesiące temu
Blog odwiedzono 650 razy
Data wydarzenia: 26.08.2025
Testowanie mojej cierpliwości
Kategoria: inne
O ile poprzedni wpis skończyłem zdaniem, iż "z dużym optymizmem spoglądam w przyszłość", o tyle teraz chcę, aby wiązała się ona z innym autem! To kategoryczne stwierdzenie nie jest konsekwencją fatalnego stanu technicznego Opla lub jego bujnej przeszłości wypadkowej, lecz pokłosiem zmęczenia drobnymi usterkami. Nie są one szczególnie kosztowne, ale ich cykliczność staje się już dla mnie uciążliwa.
Wiem, że po niemal pełnoletnim samochodzie z przebiegiem dobijającym do 180 tys. km trudno wymagać absolutnej bezawaryjności, ale uprzednie pojazdy przyzwyczaiły moją perfekcjonistyczną naturę do zdecydowanie odmiennych standardów.
Geneza aktualnego niezadowolenia sięga marca, gdy musiałem własnoręcznie usunąć wyciek spod pokrywy zaworów. W tym celu zaopatrzyłem się w markową uszczelkę "Elring", klucz dynamometryczny o niskim zakresie niutonometrów i litrowy zmywacz uniwersalny. Robota faktycznie nie była jakoś specjalnie skomplikowana, ale potrzeba wyczyszczenia dekla z "majonezu" istotnie wydłużyła cały proces.
Następnym kłopotliwym zabiegiem była prozaiczna wymiana oleju silnikowego. Uzbrojony w oryginalną "oliwę" "GM", niemiecki filtr oraz korek miski olejowej wyruszyłem na serwis do kuzyna, by wnet pojąć, iż ta trzecia rzecz kompletnie nie pasuje. Będąc w podbramkowej sytuacji zmontowaliśmy wszystko na dotychczasowych komponentach, smarując dodatkowo silikonem ewentualne miejsce przecieku. Połączenie to okazało się być jednak nieszczelne, stąd po niespełna dwóch tygodniach udałem się do największej okolicznej hurtowni motoryzacyjnej, z zamiarem fachowego doboru części na podstawie numeru VIN. Tam po intensywnych poszukiwaniach sprzedano mi identyczny fabrykat, jaki samodzielnie dobrałem w internecie! Po powrocie do punktu handlowego doradca rozłożył ręce, oferując mi zestaw do Diesla z pierścieniem uszczelniającym. Wyrób ten oczywiście też nie pasował, ale gumowo-metalowy oring został założony i w tym momencie dylemat można uznać z grubsza za rozwiązany.
Pozytywniej zakończyła się podmiana baterii w pilocie. Obserwując narastające problemy ze zdalnym otwieraniem/zamykaniem auta zmieniłem ogniwo guzikowe typu CR2032. Ku wielkiemu zdziwieniu przyniosło to nadspodziewanie pomyślne efekty, mimo że wyświetlacz komputera pokładowego nie informował o konieczności wymiany "pastylki".
Najmniej dokuczliwą czynnością konserwacyjną była dezynfekcja układu klimatyzacji przypieczętowana zmianą "kabinówki". Co ciekawe, wykorzystany spray odświeżający pochodził jeszcze z okresu posiadania "207-ki".
Stanowczo najwięcej nerwów napsuł mi za to defekt pompy wody. Zaczął się on niewinnie od powolnego spadku poziomu płynu chłodniczego, przez plamienie podłoża pojedynczymi kroplami cieczy, aż na pozostawianiu kałuż kończąc. Finalne dni przed naprawą samochód przestał w garażu ze względu na litrowy ubytek środka w ciągu paru godzin! Na szczęście, po uzupełnieniu zbiorniczka do pełna udało się przejechać ośmiokilometrowy dystans do mechanika. Ten w przeciągu doby zamontował nowy podzespół uzyskany za darmo od allegrowicza w ramach rekompensaty za niekompetentne podejście do handlu!
Równie rentowny interes zrobiłem z akumulatorem. Borykając się od pewnego czasu z szybkim rozładowywaniem "baterii", podjechałem do sprzedawcy, żeby przeprowadzić profesjonalny test obciążeniowy. Pomimo wyniku "dobry - naładuj" znajomy właściciel firmy postanowił wydać mi innego, fabrycznie nowego "kwasiaka", z 24-miesięczną gwarancją producenta. Wcześniejszy półtoraroczny "Hankook" trafi rzekomo do jakiegoś auta przeznaczonego na rychłą odsprzedaż.
Czarę mojej goryczy przelała z kolei urwana manetka wycieraczek, która pozostała w ręku małżonki. Początkowo obwiniałem ją za nadmiar siły zastosowanej do spryskania przedniej szyby. Aczkolwiek prędko wyszło na jaw, iż awaria ta jest klasyczną dolegliwością Astry H. Na rynku wtórnym zasadniczo nie ma używanych tego rodzaju przełączników zespolonych, a za "nówki" oferenci każą sobie płacić około 150 zł! Jednakże natknąłem się na ogłoszenie z Olsztyna, z którego natychmiast skorzystałem. Za niecałe 36 złotych kupiłem "przechodzony" produkt, praktycznie nie noszący żadnych śladów zużycia. Nie byłbym sobą, gdybym równocześnie nie podjął próby zreanimowania uszkodzonej części. Za pomocą druta oraz kleju połączyłem rozdzielony element w całość. Po 11 dniach przerwy zreperowany komponent wrócił do służby, a suplementarna wajcha będzie leżała w schowku jako zapas. W razie czego zawsze mogę ją zbyć ze sporym zyskiem.
Wobec braku sensownych propozycji nabycia kompaktowego hatchbacka od znanych mi importerów, zmuszony byłem zapłacić drugą ratę ubezpieczenia OC, choć wcale tego nie planowałem.
Gwoli kronikarskiej skrupulatności dodam również, że poza licznymi przejazdami lokalnymi, jedyną trasę stanowił ostatnio tradycyjny wyjazd do Łodzi.
Mimo tych ciągłych narzekań i niezbyt bogatego wyposażenia "Tłuczek" wciąż bardzo podoba mi się wizualnie oraz nadal lubię nim podróżować. Zresztą tata i żona mają zbieżne odczucia - wolą kierować nim niż Dacią. Dysponując przeświadczeniem, iż ta feralna passa usterek wkrótce przeminie, chętnie pojeździłbym nim do zimy, aby zamortyzować nieco poniesione wydatki. Zobaczymy co da nam los, bo plany oraz marzenia zazwyczaj ekspresowo ulegają dezaktualizacji.
Najnowsze blogi
Dodano: 13 dni temu, przez darek-k
Od początku
stuki zaczęły się 2 listopada 2025
doradców na FB i lokalnych co nie miara
podejrzenia padały że to panewki lub
-- rozrząd - przy okazji rozrząd nowy założony
-- wtryski ...
3
komentarze
Dodano: 14 dni temu, przez darek-k
w niedziele 16 listopada 2025 awaria znaleziona, powodem tego pukania metalicznego jest i było koło zamachowe które jest tak skonstruowane że ma trójramienną sprężystą blachę przymocowaną ...
1
komentarz
Dodano: 15 dni temu, przez giernal
W sierpniowym wpisie wspominałem o zamyśle zmiany samochodu. U mnie zazwyczaj od planów do czynów długa droga, ale tym razem było inaczej.
Po trzech tygodniach od publikacji tekstu ...
34
komentarze
Marki społeczności
Aktualnie online
Szukaj znajomych

Moje auta
Moje konto
Blogi
Wiadomości
Znajomi
Społeczność
Grupy

Dobrze, że moja nie ma prawka i zostaje mi przez to tylko filtr z pralki do czyszczenia
Wymianę uszczelki realizowałem na początku marca, czyli pod koniec zimy, gdzie auto jeździło wiecznie niedogrzane na krótkich dystansach po mieście. Ostatnią dłuższą trasą był styczniowy wyjazd do Łodzi, stąd przez dwa miesiące wytworzyła się emulsja olejowo-wodna.
P.S. Na zdjęciu widnieje korek wlewu "oliwy" do silnika z pierwszej fotki w galerii
Bo w Opolu siła drzemie 🤣
Gdybym miał jakieś inne auto w zanadrzu, pewnie szybciej zdecydowałbym się na rozstanie.
Brawa za ogarnięcie Opla. Jakby mnie się tak Thalia sypała, pogoniłbym w cholerę.