Dzisiaj zlikwidowana została usterka która zaistniała kilka dni temu. Mianowicie po uruchomieniu silnika z pod maski wydobywał się nie miły terkot czy klekot, jak kto woli , tak czy inaczej bardzo nie przyjemny. Myślałem że łożysko napinacza paska klinowego dożyło swoich dni i od ręki praktycznie rolkę wymieniłem. Niestety po uruchomieniu auta dźwięk nie ustał. W takiej sytuacji pora na niezawodną poradę od Google i wszystko jasne. Objawy owe to konieczność wymiany sprzęgiełka alternatora co wiąże się z zakupem całego koła od tejże części.
Z uwagi na brak odpowiedniego klucza pojechałem z tym do pobliskiego machera. Auto podniesione do góry w całości (inaczej raczej nie możliwe jest to zrobić), 15 minut i włala słuchać tylko piękny dźwięk silnika.
Owe podniesienie auta to super sprawa. NIESTETY!!!
Moim oczom ukazał się widok który mnie przestraszył i to mocno.
Olej w okolicy turbiny i to nie mała ilość. Mechanik powiedział że jest go zdecydowanie za dużo bo nie powinno go tam być w ogóle.
Teraz mam nie mały ból głowy i obawy przed intensywniejszą eksploatacją w najbliższym czasie.
Plan ciężki do realizacji ale konieczny to wyjęcie turbiny, sprawdzenie jej oraz ewentualna likwidacja usterek. Uffff Zobaczymy co będzie.
Pora zacisnąć pasa i oszczędzać