W związku z poprzednimi wpisami kilku z Was pytało mnie, jak przebiegał finał Szlachetnej Paczki w moim mieście, dlatego też pozwolę sobie napisać kilka słów w tym temacie.

Finał miał miejsce w dniach 10 i 11 grudnia, magazyn dla darczyńców otwarty był w godzinach 9.00-18.00 przy czym jego zamknięcie dla darczyńców nie było równoznaczne z końcem pracy dla wolontariuszy. Jeśli chodzi o Żory to zakwalifikowanych do projektu zostało 46 rodzin, ponadto byliśmy magazynem zastępczym dla Cieszyna i 4 rodziny z tego przygranicznego miasta znalazło swych darczyńców wśród mieszkańców Żor. Z grubsza rzecz ujmując nasza praca polegała na odebraniu paczek przygotowanych przez darczyńców, rozmowie z Darczyńcą o rodzinie której udzielił wsparcia, przygotowywaniu paczki, osób w to zaangażowanych itp. Następnie zorganizowanym we własnym zakresie transportem rozwoziliśmy paczki do rodzin (podziękowania dla strażaków z Żor - ciężarowy jelcz i osobowo-dostawcze doblo znacznie ułatwiły nam pracę).
Najsympatyczniejszym momentem było właśnie przekazanie paczek rodzinom - mnóstwo pozytywnych emocji a przede wszystkim świadomość, że 2 miesiące zaangażowania w projekt nie poszło na marne i ktoś może mieć choć trochę lepsze święta.

Zbyt dużo to się nie najeżdziłem, raptem 70 kilometrów na krótkich miejskich odcinkach, gdyby nie pomoc strażaków i wielu innych osób z pewnością nie poszłoby tak łatwo i szybko. Oprócz pięknie przystrojonych kartonów z żywnością, środkami czystości, odzieżą/obuwiem zimowymi czy prezentami było również mnóstwo większego sprzętu typu pralki, łóżka, meblościaki - po prostu wszytsko to, czego realnie potrzebowała dana rodzina.

Nie byłoby tego wszystkiego, gdyby nie wspaniali Darczyńcy - już tydzień po otwarciu internetowej bazy rodzin, każda z nich znalazła już swego darczyńcę. Wiele paczek powstało dzięki "grze zespołowej" - byłuy przygotowane przez klasy w szkołach,policjantów z lokalnej komendy,kilkupokoleniowe rodziny itp.

Foto-relacja bardzo skromna z prostej przyczyny - przez te 2 dni naprawdę miałem co robić, więc kilka fotek zrobionych na szybko niezbyt zaawansowanym technologicznie telefonem, w nienajlepszych warunkach jeśli chodzi o oświetlenie, przez nie do końca wprawnego fotografa