Dzisiaj spotkała mnie niezbyt miła niespodzianka na parkingu. Jakiś idiota zaparkował swój samochód (Nissan) 10 centymetrów od mojej Meganki. Nie było by w tym nic strasznego, bo do auta mógłbym się dostać od strony niezablokowanej ale:
- strona niezablokowana akurat dzisiaj odmowiła posłuszeństwa (zamek centralny). Od strony Nissana oczywiscie wszystkie zamki działają.
- mogłem otworzyć bagażnik, ale ze względu na swoje gabaryty mogłem się dostać tylko do tylnych drzwi, które są zabezpieczone przed otwarciem od środka (dzieciaki rozrabiają w aucie).

Dlatego, samochód został zablokowany na amen. Na szczeście miałem telefon do Straży Miejskiej (dzięki chłopaki), którzy po dłuższym czasie spowodowali, iż własciciel łaskawie przesunął samochód. Chciałem zaznaczyć, iż na parkingu (wczoraj kiedy parkowałem) byłem jako jeden z pierwszych, a zaparkowałem równo z wyznaczonym miejscem).

Update 11.02.2011 - dzisiaj zaczepił mnie właściciel Nissana i z mordą na mnie, że jak można napuszczać straż miejską na sąsiada (gościa nie znam). Poradziłem mu się douczyć parkowania (grzecznie), ale jak nie chciał się odczepić kazałem mu spi....lać bo z nerw bym wyszedł, a dzieciak ze mną był i nie chciałem mu robić traumy...