Odebrałem dziś samochód z nową turbiną, filtrami powietrza, oleju, płynem chłodniczym i oczywiście olejem. Auto dymiło jeszcze przez jakieś 30km - najwyraźniej wypalały się pozostałości oleju w układzie. Jak strzeliła turbina to z silnika zszedł prawie cały olej czyli ok. 4l. Gdzieś się musiał podziać.

Przegoniłem trochę autko po autostradzie i dym w końcu zniknął. Na razie kontroluję poziom oleju i jest w porządku - nie ubywa choć ostatecznie ocenię to po przejechaniu większej ilości km.

Natomiast martwi mnie inna rzecz - odczuwalny spadek mocy. Auto co prawda ciągnie równo, ale słabo. Nie ma tego charakterystycznego wyrywania do przodu i wciskania w fotel. Mam wrażenie, że wskaźnik turbo ma kłopot z wyhyłem w prawo. Przed awarią dość łatwo osiągał czerwone pole - teraz ma z tym problem.

Macie jakieś pomysły co może być przyczyną takiego stanu rzeczy? Zastanawia mnie katalizator, który po piersze jest już stary (przebieg 265 kkm) i pewnie nie spełnia już swojej eko-funkcji, a po drugie może być zapchany olejem. Jeżeli katalizator blokuje wylot spalin to być może stąd ten spadek mocy? niestety nie bardzo jest jak sprawdzić kata bez wycinki czego też się obawiam ze względu na dwie sondy lambda i ewentualne problemy z ECU.