W poprzednim wpisie pisałem już, że przydałoby się wyczyścić felgi. Jak dla mnie o dbałości właściciela o samochód w głównej mierze świadczą felgi. Lakier szybko się brudzi, ale i łatwo go umyć czy nawet napastować. Co innego jest z felgami. Mało komu chce się je dokładnie myć. Ja należałem m.in. do takich osób, tzn. myłem je, ale bez szczególnej dokładności gąbką i myjką ciśnieniową. A osad się zbierał. Od dłuższego czasu obiecywałem sobie, że doczyszczę te felgi. Nawet kupiłem już specjalny preparat, ale jakoś przed wakacjami nie miałem do tego weny. Dzisiaj pełen nowej energii postanowiłem W KOŃCU zabrać się do roboty. Umyłem całe autko, poodkurzałem można powiedzieć standard. Później przyszedł czas na felgi. Preparat (niby najlepszy, najmocniejszy i w ogóle naj na rynku a przy tym dość drogi jakoś 35zł - "WONDER WHEEL") miał sobie ze wszystkim poradzić. W zestawie był pędzelek którym miało się czyścić felgi. Cały brud powinien zejść po jednym nałożeniu preparatu i lekkim szorowaniu pędzelkiem - tyle w teorii. W praktyce wyglądało to tak, że na każde miejsce z 10 razy nakładałem ten preparat i szorowałem. Na wszystkie 4 felgi czyszczone tylko z zewnętrznej widocznej strony(nie chciało mi się ich ściągać) zeszły mi jakieś 2 godzinki z hakiem. Ale powiem wam jedno: BYŁO WARTO. Ciekawi mnie tylko ile czasu będą czyste, bo jeśli mam taką akcje robić co mycie to chyba sobie to podaruję.
P.S. Zdjęcia są jednego koła w tych samych miejscach i nie było to te najbrudniejsze