Jako, że lubuję się we wszelkich pierdółkach, które wzbogacają mój samochód, postanowiłem ostatnio kupić przełącznik wycieraczek z interwałem. Jest do dość przydatna rzecz, bo przy oryginalnym przełączniku zdarza się, że raz wycieraczki pracują za szybko, a raz za wolno- i tu starałem się znaleźć złoty środek. Koszt tego przełącznika razem z wysyłką to zaledwie 40zł. Przesyłka dotarła, więc zabieramy się do roboty, która też nie jest czasochłonna. Po zdjęciu górnej osłony kierownicy zobaczyłem, że w kostce przełącznika brakuje owego słynnego w internetach białego kabelka. Poprowadzenie go jest wprost banalne- wystarczy owy jeden przewód pociągnąć z wolnego miejsca w górnej kostce GEM-a do wolnego miejsca na pin w kostce przełącznika wycieraczek, a na ten temat też roi się w sieci. Początkowo zastanawiałem się skąd ja wezmę piny, ale na szczęście w piwnicy mogę znaleźć różnej maści bogactwa. Tak więc przewód poprowadziłem profesjonalnie za radiem- tamtędy idą przeróżne wiązki fabrycznej instalacji.
Po zamontowaniu byłem wręcz pewien, że przełącznik jest niesprawny. Napisałem nawet do sprzedawcy, aby podał swój adres (niestety wyrzuciłem list przewozowy przesyłki) z zamiarem zwrotu.
Dzisiaj jednak jadąc w pierwszym (kilkuminutowym) opadzie śniegu zorientowałem się, że wszystko jak najbardziej działa- jednak inaczej niż się spodziewałem. Czasówka przełącznika ma zakres sześciu stopni. Spodziewałem się, że wraz ze wzrostem numeru rośnie częstotliwość pracy wycieraczek, a jest odwrotnie.
Mniej więcej policzyłem interwały, z tego co pamiętam to wynoszą one np. dla:
-1- 2 sek,
-4- 10 sek,
-6- 19 sek.
Kolejna niby zbędna pierdółka w Focusie, a cieszy.