W słoneczną niedzielę postanowiliśmy gdzieś pojechać. W obrębie Płocka bylismy chyba już wszędzie, więc pomyślałem ruszyć gdzieś dalej. Poszukałem chwilę w necie i znalazłem Zoo safari w miejscowości Borysew i ruszyliśmy.
Nadmieniam, że przełożyłem ze służbówki CB. Jechaliśmy sobie spokojnie i w pewnym momencie lekko się zapomniałem i gdzieś juz za Łęczycą zobaczyłem machajacy lizak, zdążyłem lekko przyhamować ale i tak troszkę było Pomyślałem, że mam pecha mając CB dać się złapać, choć CB milczało. Należę do ludzi, którzy wypowiadaję się w sposób bezpośredni i nie owijam w bawełnę, co jak sie okazało znów mi pomogło

Ocywiście cała rozmowa była dłuższa, opisałem tylko jej sedno. Przyszedł policjant, wysiadłem i zaczeliśmy konwersować:
- (M) ile było?
- (P) 93 na 50, no to będzie 400 i 8 pkt.; mam Pan jakieś pkt.
- (M) 14
- (P) no to będzie 22!!! a dużo Pan jeździ
- (M) od hu..., pracuję w firmie budowlanej i jeźdżę po całej Polsce
- (P) zrobimy tak, nie miał Pan dokumentów i wypisze 50zł bez pkt.; niech Pan tylko nic nie mówi, bo tam się wszystko nagrywa

Poczekałem grzecznie chwilę, w międzyczasie troszkę jeszcze pogadaliśmy o pogodzie, podpisałem we wskazanym miejscu, podziękowałem i odjechałem.

Jak widać są jeszcze na świecie ludzie, z którymi pomimo munduru mozna się dogadać Oczywiście nie znaczy to, że można gnieść pedał gau, bo może się uda.