No nareszcie możemy się znajomym zrewanżować za miesiące cierpliwości!
Tym razem na wycieczkę pojedziemy NASZYM autem!

Do Vengi spokojnie weszły 4 dorosłe osoby i 2-letnie dziecko w foteliku.
Do bagażnika wózek, pod podłogę bagażnika koc, badminton, jakieś torby... i jeszcze cała masa miejsca wolna!

Jedziemy do Pszczyny.. czyli jakieś 60km.
Patrzę na wskazania spalania chwilowego i mnie to nastraja do BARDZO spokojnej jazdy.... ale to w końcu wycieczka!

Relaks, cisza, spokój. Można bez problemu porozmawiać, radio cichutko gra w tle.
Znajomym autko bardzo przypadło do gustu - ani słowa na temat ewentualnej ciasnoty z tyłu.

No i to co przyjąłem z czarnym humorem (bo inaczej się nie da):
Parkując na trawniku (prostopadle, przodem, w legalnym miejscu) usłyszeliśmy wszyscy dziwny hałas - jakbym na gałąź najechał. Akurat w tym momencie ruszałem skrzynią biegów, więc pomyślałem, że to ona. Na wszelki wypadek obszedłem auto dookoła i obejrzałem dokładnie, ale nic nie znalazłem.
Po 10 minutach spaceru wsiedliśmy wszyscy z powrotem do auta i ruszamy... TRZASK!
Okazało się, że Venga ma to samo co mnie denerwowało w Yarisie - od dołu przedniego zderzaka wystają kawałki gumy. Nie wiem po co to jest, ale w tym przypadku zadziałało następująco:
Gdy wjeżdżałem do przodu gumka zahaczyła o mały betonowy słupek, ale wygięła się i nic się nie stało. Natomiast gdy cofałem, gumka już się nie wygięła i zahaczyła tak skutecznie, że wyrwała 1/3 zderzaka!!
Na szczęście w większości tylko z zaczepów. Tylko jeden zaczep jest troszkę ułamany, więc zderzak odstaje na 2-3mm na samym końcu. Myślę, że Kropelka załatwi problem.

Powrót do domu znowu w ciszy i spokoju. Wskaźnik średniego zużycia paliwa pokazuje 6,7 - jak dla mnie super.

Tylko znowu parę razy się ten alarm zaciął... już na pewno się muszę wybrać do serwisu! Dobrze chociaż, że kluczykiem da się w takiej sytuacji zamknąć.