Kiedyś musi być ten pierwszy raz! W związku z czym pierwsza awaria za nami na szczęście kilka dni wcześniej przedłużyłem OC z opcją Assistance awaryjny, dzięki czemu moja Asterka podróżowała spod mojej firmy na lawecie do Pana Doktora Ale przechodząc do meritum tematu, wychodząc z pracy okazało się że auto nie chce zapalić, a po odpaleniu na kable po chwili prąd szaleje i gaśnie. Po pierwszej wizycie u mechanika i podpięciu do kompa okazało się, że to akumulator padnięty. Wszystko było dobrze do pewnego momentu, kilka dni później znów to samo. Po kolejnej wizycie u doktora okazało, się że padł moduł w alternatorze ale po jego wymianie znów wszystko od początku się zaczęło. Wszystko wyjaśniło przypadkowe dotknięcie klemy na akumulatorze. Po jej rozcięciu okazało się, że 2/3 przewodów w niej jest spalonych co powoduje ciągłe zwarcia. I tak całkiem przypadkiem mechanik odkrył prostą przyczynę usterki. Koszt tej awarii to ponad 600 zł, dodając do tego nowe OC i przegląd to w październiku moja Asterka kosztowała mnie ponad 1000 zł.