Przechodząc tydzień temu moją ulicą przypadkowo dostrzegłem wiszące na kiosku ogłoszenie o sprzedaży garażu. Zaciekawiony anonsem udałem się pod wskazany adres, jednak brak jakiegokolwiek tropu uniemożliwił mi jego zlokalizowanie.

Dysponując numerem telefonu zadzwoniłem do właściciela, by wypytać o szczegóły oferty. Wskutek krótkiej rozmowy uzyskałem na tyle ciekawe informacje, iż jeszcze w tym samym dniu umówiłem się na oględziny nieruchomości.

Ku memu zaskoczeniu przebiegły one tak pomyślnie, że niemal od razu zdecydowałem się na jej zakup. Niemniej dla przyzwoitości potrzymałem sprzedawcę w niewiedzy, informując go o tym fakcie dopiero nazajutrz rano.

Wówczas pozostało mi tylko wybrać notariusza, skompletować dokumenty, ustalić ostatnie kwestie oraz przygotować odpowiednią ilość gotówki.

Gdy przez to wszystko przebrnąłem, dziś dokonałem ostatniej formalności, czyli podpisania aktu notarialnego. W następstwie tej czynności stałem się posiadaczem murowanego obiektu o powierzchni 20 metrów kwadratowych, który znajduje się nieopodal mojego miejsca zamieszkania i dysponuje m.in. kanałem oraz prądem.

Peugeot chwilowo będzie stał w dotychczasowym (blaszanym) garażu, ale po zorganizowaniu przeprowadzki na dobre zagości w nowym, dużo lepszym lokum.