Przyszedł ten moment, że dotychczasowe wozidło przestało mieścić to, co mieścić powinno, więc trzeba było rozejrzeć się za nowym. Wybór nie był zbyt trudny - z dużych aut w założonym budżecie oprócz Sceniców można było znaleźć Multiple. I tyle. Multiple mnie nie odrzucają, lubię chodzić pod prąd i chętnie bym nabył tę szkaradę, ale najpierw pojechałem oglądać Scenica. A właściwie dwa, bo właśnie dwa egzemplarze stały w komisie nieopodal mojego miasta.

Bardziej do gustu przypadł mi akurat ten, którego nie kupiłem - miał ładniejszy kolor i szyberdachy. Ale ten „mój” miał pełną historię serwisową, toteż - trochę w ciemno, bo nawet bez porządnej przejażdżki - kupiłem. Z widocznych mankamentów - świecąca kontrolka oleju, ale niestety emocje przeważyły nad rozsądkiem. Do tego handlarz zaproponował, że wymieni mi olej i filtr, bo „kolega w serwisie mówił...”. Z plusów - potwierdzona wymiana rozrządu.

W interesach z panem handlarzem miałem więcej szczęścia niż rozumu. Odpowiedzialnym za świecącą kontrolkę okazał się czujnik ciśnienia oleju, a koszt - wręcz pomijalny. Musiałem jeszcze zainwestować w felgi i opony. Na aucie były koła z tzw. systemem PAX - renaultowskim runflacie, którego w Polsce prawie nikt nie obsługuje, więc koszty zmiany opon oraz samych gum są horrendalne. I to by było tyle, jeśli chodzi o koszty stricte związane z samochodem, bo jeszcze trzeba było poopłacać przeglądy, ekologie, rejestracje i takie tam.

Wkrótce założyłem instalację gazową BRC. Wahałem się, bo:
1) nie przewiduję dużych przebiegów i amortyzacja instalki może nastąpić nawet za 3 lata
2) auto ma prawie 300 tysięcy przebiegu więc z silnikiem trzeba ostrożnie.

Jednak się zdecydowałem. Stwierdziłem, że amortyzacja amortyzacją, ale przynajmniej głowa będzie mniej bolała przy tankowaniu. A co do silnika - zaufany diagnosta powiedział, że jest w bardzo dobrym stanie. Na hasło "gaz" uśmiechnął się i powiedział "Oo! To będziemy się częściej widywać!", ale on widuje różne instalacje montowane przez rozmaitych panów mietków, a ja wybrałem się do dobrego serwisu, w którym już gazowałem auto i miałem same pozytywne wspomnienia. Jak dotąd - prawie 2000 km na gazie i tfu tfu, żadnych kłopotów.