No i masz! Tyle lat spokoju bo nie miałem auta i tu zaledwie po około tygodniu złapali mnie panowie policjanci. Wyglądało to tak. Odwoziłem moją mamę do domu i jechaliśmy ul.Głogowską. Dobrze pamiętałem że na całej długości w stronę Górczyna jest zakaz skrętu w lewo. Ale mama mówi że kiedyś pytała policjanta i on powiedział że faktycznie jest zakaz ale można tylko skręcić w lewo bezpośrednio do Rynku Łazarskiego. No to skoro tylko tam można to też tak uczyniłem. Była godzina coś kolo 21:00. Jak tylko uczyniłem manewr w lewo zaraz w tylnym lusterku za błyskały mi niebieskie światełka i nie pozostało mi nic innego jak zjechać na bok. Wysiadłem z auta, podszedł pan policjant i pyta mi się czy wiem że tu jest zakaz skrętu w lewo. Powiedziałem że wiem aczkolwiek napomniałem o tym policjancie co powiedział mojej mamie że tylko tu można skręcać w lewo. Policjant był zdziwiony i od razu przeszedł do wyceny mojego manewru. Powiedział mi 5 punktów i 500zł. Normalnie za głowę się chwyciłem. Powiedziałem mu że dziecko mam chore, że wczoraj 250zł zostawiłem w aptece na lekarstwa, że mamę właśnie odwożę do domu i takie tam. To po chwili namysłu policjant powiedział do mnie że generalnie punktów mi nie zmniejszy ale mandat wystawi w wysokości 50zł. Spytał czy przyjmuję. Odpowiedziałem że tak, więc wypisał, podpisałem i pojechałem przed siebie.