Wczoraj wracając od rodzinki tak koło 20:00 jechałem autem wężykiem z resztą użytkowników dróg. Kończyła się już pomału wieś i zaczynał las. Nagle zaczeła mnie wyprzedzać(jeszcze na ograniczeniu do 50km/h) jakiś kreton(grecki kierowca prawie wyścigowy skodą felicja 1.3mpi. Od razu wyprzedził jeszcze bmw 316 jadące przedemną. Po chwili słychać piski opon widze że owa felcia jedzie w poprzek drogi i nie może obrać właściwego toru jazdy, ale jakimś cudem wyszedł z tego. Było to tak gdy skoda wyprzedziła mnie i bmw z prawej strony z bocznej drogi wyjechało jakieś auto i temu ów kreton zaczoł hamować do oporu i zaczeło nim rzucać jak zwłokami. Gościu miał dużo szczęścia bo mało co nie doprowadził do wypadku. Nie mówię że trzeba się wlec, ale mógł poczekać aż teren zabudowany się skończy. Prawda jest taka że jadąc przez ten las już nie jeden zaliczył sarnę, ale to juz inna bajka. Trochę wyobraźni...