Nasza Brera przejechała kolejne 400 km. Trasa Wrocław - maleńka Brzozówka - Wrocław. Droga upłynęła bardzo spokojnie, na trasie ruch niewielki, ale trafiliśmy akurat na auto które nas przyblokowało. Droga była dosyć wąska i kręta, i po kilku przymiarkach ku radości mojej żonki odpuściłem sobie wyprzedzanie - tym bardziej, że za bardzo nam się nie spieszyło. Tak więc włączyłem tempomat i przy ulubionej muzyczce tak się wlekliśmy. Nawet nie wiem kiedy nasz zawalidroga zjechał nam z drogi, a może raczej nam odjechał, hehe. W każdym razie mimo iż droga była już pusta, cały czas jechaliśmy w bardzo relaksacyjnym tempie
Tuż u celu nie wierzyliśmy w to co zobaczyliśmy. Wprawdzie wiedzieliśmy, że końcowy odcinek nie jest drogą asfaltową, ale to co zobaczyliśmy mocno nas zaskoczyło. Trudno to było nazwać drogą. W końcu postanowiliśmy dotrzeć do celu. W sumie do przejechania po bezdrożach mieliśmy tylko ok. 200 metrów, i jak się okazało, mimo niskiego zawieszenia, przy odrobinie chęci można nawet takim autem jak Brera, bez szorowania podwoziem pokonać kilkaset metrów. Gdy zjawiliśmy się na miejscu przywitało nas zdziwienie, że przyjechaliśmy przez łąkę, a nie drogą - która jak się okazało była z drugiej strony
Wracaliśmy jednak również przez łąkę, gdyż droga nie dość, że nie była w lepszym stanie niż ta łąka, to jeszcze była zdecydowanie dłuższa
Powrót był podobny, bardzo spokojna jazda, pełen relaks. Bardzo fajne odczucie, jak człowiek nigdzie się nie spieszy. Wyprzedzały nas prawie wszystkie auta, łącznie z busami i Tico Ale akurat tego dnia właśnie taka jazda sprawiała nam przyjemność
W sumie była to jazda w stylu eco - jazda płynna, prawie bez wyprzedzania. Spalanie z tej trasy to 8,6 l/100 km. Wprawdzie zanotowałem już Brerą niższe spalanie (i to przy zdecydowanie dynamiczniejszej jeździe), ale po raz pierwszy przez całe 400 km mieliśmy włączoną klimatyzację - ciekawe jak duży miała wpływ na spalanie ...