Tutaj jesteś: Społeczność » Blogi » Blog kierowcy yatsec » Kilka samochodów później...







Prześlij sugestię
Wpis w blogu użytkownika yatsec
Dodano: 1 rok temu
Blog odwiedzono 389 razy
Data wydarzenia: 01.11.2022
Kilka samochodów później...
Kategoria: podróż
Dawno nic tu nie napisałem więc postanowiłem się poprawić. U mnie się zwykle dużo w tematach aut dzieje lub też dzieje się cały czas więc spróbuję przywołać tylko co ciekawsze wątki w losowo wybranych samochodach.

Kolega się ze mnie śmiał, że jak będę miał 10 swoich samochodów to zrobimy jakąś imprezę bo póki co jeszcze nie osiągnąłem tej liczby. Ja nie dam rady?[rotfl]

Nie, żebym miał to na celu, złożyło się na to kilka czynników ale od razu śmiało poszedłem w 11 sztuk.
Imprezy dotąd nie było.

No dobrze, już wróciłem do 10 lub nawet 9, zależy jak liczyć.

Bo to było tak: Taurus X miał być daily na chwilę bo napalił się na niego mój dobry przyjaciel, który ma spora rodzinę (i psa) do wożenia. Więc naprawiłem co było do naprawienia; pomalowałem maskę, wypolerowałem i pomalowałem reflektory, założyłem jakieś czujniki parkowania, zregenerowałem felgi no i w zasadzie od końca lipca już go nie mam. Ale nadal formalnie jest na mnie, więc się załapał na liczenie.

Mam taką zasadę, że liczę tylko auta zarejestrowane na mnie, tych których używam jako wypożyczonych nie wpisuję bo nie nadążyłbym ich uzupełniać. Wyjątek zrobiłem dla Volvo C30 bo formalnie go nie kupiłem ale za niego zapłaciłem i sprzedałem dalej bez mojego pośrednictwa co oznacza, że znudziło mi się rekordowo szybko. Ale u mnie już tak jest, że od pewnego czasu, w zasadzie od kliku lat, auta same się zjawiają a ja wybieram czy je kupię czy nie.

Volvo się od tej zasady wyłamało i było dla mnie nowością, że musiałem szukać samochodu według jakichś ustalonych kryteriów. Szybko się przekonałem, że tak nie mogę i sprzedałem zaledwie po kilku miesiącach, głównie je naprawiając i usprawniając.

Od kiedy Taurus X poszedł do przyjaciela, na co dzień jeździłem Corollą-Grzybicą ale wreszcie zapadła decyzja o zrobieniu jej najpoważniejszych mankamentów czyli blachy. Pojechała zatem do blacharza ostatniego dnia lipca i stoi tam do dziś. Głównie przeze mnie bo chciałem znaleźć przednią szybę i wymienić. Ta, która jest obecnie jest ok ale ma małe pęknięcie w dolnym, lewym rogu. Znalezienie szyby okazało się niemożliwe. Tak samo jak znalezienie poduszek silnika za którymi nawet dotarłem do firmy z Japonii, chwalących się wynajdywaniem części „nie do znalezienia”. Pokonałem ich. Szkoda, że zupełnie bez satysfakcji.

Jakoś z początkiem czerwca zagadał do mnie sąsiad czy nie kupiłbym samochodu. Jego koleżanka, starsza Pani (sąsiad tez już w wieku matuzalemowym) z powodu choroby nie będzie już jeździć swoją Honda Civic.
Cenę sam zaproponowałem bo nie wiedzieli ile zażądać. Tak liczyłem, żeby po zrobieniu udało się choć ją odsprzedać za tyle samo, ile trzeba było włożyć. Nie polubiliśmy się z Hondą. „Najpiękniejsza” generacja 7, żelazko przed liftem. Starsza Pani okazała się być pierwszą właścicielką, kupiła auto w salonie w 2001 roku, płacąc za nią 52.900zł. Tako rzecze faktura, która wraz z kompletem dokumentów do mnie trafiła. Auto nie było skorodowane co jak na Civica w zasadzie jest kluczowym argumentem. Plusem byłe tez oryginalny przebieg 162 tys. Niestety, auto wcale nie było zadbane. Wnętrze odszczurzałem kilka dni bo Starsza Pani miała psa i poważne problemy z nałogiem tytoniowym. Z każdego elementu, który prałem złaziła warstwami żółobrązowa maź i nawet po dwukrotnym praniu nadał śmierdziało fajkami. Poza tym w Pani drzemały albo geny mieszkańca Barcelony albo zwyczajnie wiek jej doskwierał bo auto było porysowane i wgniecione na każdym możliwym elemencie. Znalazłem na złomie pod kolor drzwi, błotnik i maskę. Nadal nie polepszyło to jej brzydoty, widocznie lepiej się nie dało. Dlaczego się nie polubiliśmy?

Chyba zadecydowało o tym kilka czynników. Ogólny stan zaniedbania doprowadził do tego, że więcej przy niej robiłem niż jeździłem a po drugie sama jazda mnie nie zachwycała. Wersja podstawowa, silnik 1.4. Niby 90 koni ale trzeba to kręcić po 4 tys obrotów, żeby wykrzesać z tego jakąkolwiek moc. Na niskich obrotach dynamiki nie posiada nawet w śladowych ilościach. Charakterologicznie nie zgadzam się z kosiarkami i wiertarkami, które trzeba rozkręcić do bardzo wysokich prędkości, żeby dawały moc. Całe życie lubiłem się z dieslami i dużymi benzynami, które nie wchodziły w takie drażniące rejony. Auto było słabo wygłuszone, żarło olej jak na prawdziwą Hondę przystało i było straszliwie nijakie. Może gdyby to był choć 1.6 VTEC no ale niestety widziały gały co brały. Dobrze, że była klima. To znaczy jak wymieniłem dziurawą chłodnicę i nabiłem układ. Każdorazowy start kompresora wpływał na odczuwalne zwolnienie samochodu, głównie na autostradzie.

Obiektywnie trzeba przyznać, że miała też swoje zalety. Nadwozie, mimo wrodzonej szpetoty miało niesłychanie przestronne wnętrze i bagażnik. Na tylnej kanapie można było wyciągnąć nogi prawie jak w Skodzie Superb jeśli przed nami kierowca nie grał w lidze NBA.

Skrzynia biegów to był jeden z tych momentów, który powoduje, że nabieram szacunku do motoryzacji jako skomplikowanej dziedziny z tysiącem zmiennych w której czasem trudno o szybkie i jednoznaczne odpowiedzi. Niby siedzę w motoryzacji całe swoje życie, niby się dokształcam, niby jestem rzeczoznawcą motoryzacyjnym a nadal zaskakują mnie czasem zwykłe rzeczy jak skrzynia Hondy Civic 5D w bieda wersji. Ale o co chodzi? O to, że lubię czytać oryginalne instrukcje obsługi i dodatki serwisowe. Wiem, prawdziwy mężczyzna nie patrzy na instrukcję obsługi bo od razu wie gdzie, co i jak. Przyznaję zatem, że nie jestem prawdziwym bo ja czytam i to nagminnie bo to bardzo cenne źródło informacji.
Kupując Civica byłem trochę rozczarowany jak chodzi lewarek. To nie było to do czego przez lata przyzwyczaiła mnie Honda. Niby precyzyjnie ale z wyraźnym oporem. Zwykle chodziły jednym palcem. Nic to, zapomniałem o sprawie aż do lektury instrukcji obsługi w sekcji serwisowej. Otóż Honda zaleca tam oryginalny olej typu MTF ale wyraźnie dopuszcza lanie…zwykłego oleju silnikowego 10W40. Niezwykle rzadko zdarza się sytuacja, że producent dopuszcza lanie do skrzyni oleju silnikowego a nie czegoś o specyfikacji około 75W90. Nie tym nawet byłem tak zaskoczony co podpisem, że w przypadku stosowania oleju silnikowego mogą wystąpić utrudnienia w precyzji przełączania biegów jako jedyna konsekwencja. Postanowiłem to sprawdzić i zapytałem sąsiada czy wie o jakiejkolwiek wymianie oleju w skrzyni od nowości. Sąsiad obeznany w tych sprawach, całe życie prowadził sklep z częściami motoryzacyjnymi. Powiedział, że kilka lat temu wymieniali olej i podobno jest nalany zwykły olej silnikowy ale nie wie dlaczego. Postanowiłem wysupłać skandaliczne 200zł za 2 litry oryginalnego oleju i wymienić. Instrukcja nie kłamała. Skrzynia zaczęła chodzić jak na Hondę przystało. Jednym palcem. Dlaczego mnie to zaskoczyło? Zwykle takie zapisy w instrukcjach to dupochrony bez pokrycia.

Ale dość już o Ropusze. Sprzedałem koleżance, która jest z niej bardzo zadowolona. Musi być, włożyłem w nią kupę pracy i kupę kasy [smiech2] Ropucha to zresztą jej pomysł. Bo zielona i brzydka.

Ja już w tym czasie byłem zresztą zajęty innym projektem. Dostałem propozycję kupna Mitsubishi Colta z 2010 roku, również od pierwszej właścicielki. Stan bardzo dobry, 86 tys km, kilka pierdół eksploatacyjnych do zrobienia jak wymiana hamulców czy (znowu) chłodnica klimatyzacji. Jakieś wahacze w zawieszeniu no i generalne odszczurzenie bo to regularny bombelkowóz był. Auto sympatyczne, stan bardzo dobry, najwyższa wersja wyposażenia, dostępna ówcześnie na polskim rynku. Ciemne szyby, spoiler, oryginalne 16 calowe felgi, nawet miał tempomat. Ale już np. nie miał nawet podstawowego komputera, który by pokazał ile to pali. A palił niewiele, pod moją nogą jakieś 6.1 litra. Jeździł dobrze ale znowu skrzynia. Tym razem zostałem zaskoczony na minus. Colt współdzielił wtedy skrzynię manualną z Mercedesem A, była to niemiecka konstrukcja, której cechą charakterystyczną była fatalnie wchodząca jedynka. Trzeba było wysprzęglić ze dwa razy, żeby załączyć bieg. Wspaniałe rozwiązanie jak się zmienia światło na zielone a ty potrzebujesz szybko wrzucić bieg i ruszyć. Ten typ tak ma. Zresztą, w A klasie była ta sama heca. Nie pomagały wymiany oleju i synchronizatorów. Jedni mieli dobrze działające, inni słabe.

Zrobiłem, miał być na zimę ale przyszły dwie kolejne propozycje…
Micka sprzedałem mojemu wieloletniemu klientowi, który potrzebował jakieś miejskie jeździdło dla żony. 2 miesiące temu zrobiła prawko, więc życzę jej, żeby utrzymała samochód w jednym kawałku [smiech]

Kolejnym autem zaopiekowałem się sam. Znajomy sprzedawał swoją Kię Optimę. Też pierwszy właściciel, kupiona w Polsce w 2012, wersja najwyższa XL ze wszystkimi wodotryskami łącznie z wentylowaną skórą, szyberdachami, aktywnym utrzymywaniem pasa czy automatycznym parkowaniem. Nie jest to samochód, który się widuje codziennie na drodze, osobiście mi się podoba, nie jest srebrny ani szary ani czarny tylko niebieski, niestety jest sedanem. Zresztą, wtedy nie było kombi, powstało dopiero w kolejnej generacji bo to auto było zrobione głównie z myślą o rynku amerykańskim, który nie kupuje nadwozi kombi od początku lat 90.

Ma swoje wady, chyba padło sprzęgło, które jutro wymieniam i problem z wypalonym katalizatorem z nieznanej mi dotychczas przyczyny. Ma dobre reflektory na zimę z doświetlaniem zakrętów, żeby móc przepuścić każdego pieszego, który jest w pobliżu drogi, zbliża się lub nawet tylko myśli o przejściu przez jezdnię [boshe]

Może zrobię do niej osobny wpis jak się uporam z jej przypadłościami. Może u mnie zostanie do lata?

A może nie? W tym samym czasie co Micek i Optima dostałem propozycję od kolejnego sąsiada żeby kupić tanie i dobre auto. Vectra C z dieslem. Ja nie kupię? A kupię!

Kosztowało takie grosze (około 20% ceny rynkowej) że wybaczam mu wszystkie wady. Ma trochę do roboty. Wymieniłem już pół zawieszenia z przodu, opony, łącznik wydechu, oleje, filtry, takie tam. Ma jeszcze kilka rzeczy do uporania się ale nadal dobiję może do 50% ceny rynkowej. Vectra przyjechała jako półroczne auto do Polski w 2005 roku, bezwypadkowa, po gradobiciu z przebiegiem coś powyżej 30 tys. km. W naszym kraju ponownie pomalowana i od tego czasu jeździł nią jeden właściciel, obecnie ma 182 tys. km. Właścicielowi się niedawno niespodziewanie zmarło a rodzina miała swoje auta więc zwróciła się z propozycją kupna do mnie.

I teraz mam dylemat bo dobrze mi się nią jeździ a kosztuje ułamek ceny np. Kii. Oczywiście, daleko jej do ideału ale nie ma prawie korozji, która większość Vectr posłała na złom. Silnik to traktor Fiata, ma 120 koni ale głośno klekocze jakby miał więcej. Wnętrze jest przepaskudne, deskę projektowali chyba ślepi Niemcy po Oktoberfeście, równie szpetne dziś co i w momencie debiutu. Miałem kiedyś Opla i te deski mnie doprowadzają do depresji maniakalnej.
Problem w tym, że to jest komfortowy i duży samochód, pojemne kombi, które pojeździ kilka lat i nie trzeba o nie szczególnie dbać, zwłaszcza w tej cenie. JTDM ze stajni Fiata są dość żwawe i długowieczne choć bardzo głośne. Akurat trafiło na mnie, lubię diesle, jestem zboczuchem. Samochód ma ujemny prestiż, kojarzy się najbardziej z Januszem i Grażyną jadącymi po najtańsze piwo do biedronki i mającymi wyraźne braki w uzębieniu, chyba od ciągłego otwierania tych kapsli. Coś w końcu wybiorę, chyba, że znajdą się przypadkiem kupcy. Wtedy sprzedam i kupię kolejne [smiech2]

Sezon klasyków się w zasadzie skończył, w tym roku byliśmy bardzo aktywni, zwiedziliśmy mnóstwo zlotów na górnym i dolnym śląsku. Sami niedawno zorganizowaliśmy zamknięcie sezonu 2022 i do Gliwic zjechała się ponad setka aut.

Jej Obrzydliwość Celica po dwatysiącepięćsetczterdziestej regulacji gaźnika nadal ma problem z odpalaniem po dłuższym postoju więc radzę sobie na samostart. Szykuję się na wymianę łańcucha rozrządu w zimie a to będzie operacja połączona praktycznie z remontem silnika. Części trudno dostępne a procedura wymiany łańcucha obejmuje zdjęcie głowicy. Przy okazji sprawdzę dlaczego lubi sobie łyknąc oleju. Ma prawo, 250 tys. km i prawie 40 lat na karku.
Ale sezon zakończyła z gracją dostając 2 miejsce w konkursie auto publiczności na jednym ze zlotów.

Allante to jest jeden z tych projektów do których podchodzę z respektem i trochę nieufnie. Po długich bojach znalazłem w USA trochę części i przyleciały do mnie, kasując mnie sromotnie za koszty transportu. Nareszcie udało się tym zacząć jeździć bo wcześniej blokował się zacisk na prawym, przednim kole i dopiero wymiana elastycznego przewodu uratowała sprawę. Obecnie jeździ ale nadal nie pracuje idealnie równo, czasem wypadają zapłony, może cewki, może wtryski. Diabli wiedzą. Nie zająłem się tym na poważnie jeszcze. Nie działa ABS ale to jeden z mniejszych problemów. Szmaciany dach po wielu latach udało mi się odblokować i wyciągnąć z miejsca spoczynku, niestety zatrzaskuje się na ramie szyby ale tył już nie sięga do zamka. Zacząłem gmerać, regulować, udało mi się w rezultacie doprowadzić do tego , że teraz się ani nie rozkłada ani nie składa do końca. Chyba muszę poszukać kogoś kto się zna na dachach cabrio bo obstawiam, że materiał po tylu latach się skurczył i to się nie uda bez wymiany poszycia.
W czerwcu za to bezawaryjnie przejechał 800km w dwie strony na pierwszy zlot Cadillaca w naszym kraju, który był w Nowym Dworze Mazowieckim. Allante należy do tych samochodów, o których nie słyszeli w większości nawet sympatycy Cadillaca a ci co słyszeli, nigdy go nie widzieli na żywo, więc wzbudzał dość duże zainteresowanie.

Odwiedził nas też pewien znany, sepleniący youtuber o ksywie Złomnik i nakręcił o Allante jeden ze swoich filmów. Nakręcił też mojego Dinozaura i dwa inne samochody znajomych – Suprę 3 generacji i Hondę Legend Coupe.

Dinozaur poza wymianą oleju w tym sezonie nie wymagał żadnego serwisu choć wreszcie wypadałoby się zająć charczącym licznikiem i go naprawić. Lex mało jeździł, serwisu brak, Camry jeździła więcej ale nie wymagała żadnych napraw. Dostała angaż do 3 sezonu pewnego polskiego serialu jako statystka, jak się pojawi na Netfiksie, powiadomię:)
Uzupełniłem kilka galerii zdjęciami, tu wrzucę tylko kilka przypadkowych.

Obecnie poluję na kolejny samochód, zwąchujemy się już przeszło miesiąc, odbyłem dwa spotkania z właścicielami ale chyba dostali lepsze oferty. Jeśli jakimś cudem się zdecydują sprzedać mnie, na pewno wrzucę posta.




Ostatnia aktualizacja: 01.11.2022 18:24:28
Dodano: 1 rok temu
Do yatsec: tak jest 💪
Dodano: 1 rok temu
Do SzarnaMamba: kązda szanująca się kobieta powinna nosić w torebce alternator[smiech2]
Dodano: 1 rok temu
Do SzarnaMamba: Jednego "kieszonkowca" mniej, przynajmniej na jakiś czas... ;-)
Dodano: 1 rok temu
Do MarcinGP: akurat był nie do mojego ale jajby komuś tak zajebać taką torbą to by się zdziwił [rotfl]
Dodano: 1 rok temu
Do SzarnaMamba: Nie mów jeszcze, że dla "Beaty" ;-)
Dodano: 1 rok temu
Do MarcinGP: chyba był już po naprawie🤔
Dodano: 1 rok temu
Do SzarnaMamba: Działający? ;-)

Ciekawy avatar :-)
Dodano: 1 rok temu
Do MarcinGP: kiedyś jak włożyłam rękę do torby to znalazłam alternator
Dodano: 1 rok temu
Przywołałbym teraz kolegę do porządku, niech stawia jak się deklarował! Fajnie poczytać perypetie samochodowe kogoś innego! [up] Każdy z nas miał jakieś dylematy czy przemyślenia, decydując się na zakup kolejnego auta czy sprzedaż poprzedniego! 10 aut niby wiele, ale patrząc perspektywy czasu jest możliwe do osiągnięcia. Łącznie miałem czy mam 6 może do 10ciu dociągnę! Ale podobnie jak u Ciebie nie jest to cel sam w sobie! :)[up]
Dodano: 1 rok temu
"Urzekła mnie Twoja historia" ;-)

A na poważnie to ze współczesnych aut Optima ładna [up]

Jeśli chodzi o kupowanie aut od kobiet to niestety w znakomitej większości wiąże się to z deburdelizacją na poziomie hard. Same o siebie zadbać potrafią ale przy tym robią wokół siebie niesamowity syf. Gdzieś, kiedyś wyczytałem, że kobiety statystycznie są dużo większymi brudasami i bałaganiarzami niż faceci i coś w tym chyba jest ;-) Wystarczy fakt, że ich torebki poza wyglądem zewnętrznym to niewiele różnią się od jutowego worka, czyli praktycznie brak żadnych przegródek im nie przeszkadza, aby wrzucić. No, a gdy będzie potrzebne to się znajdzie [smiech2] Ja gdy włożę rękę do torby z laptopem, a przegródek i kieszonek mam bez liku to nawet po cieku wiem co znajdę i jakiego jest koloru. Może tego koloru nie będę umiał nazwać ale co tam... Kobiety podpowiedzą, w końcu od tego są aby irytować facetów deperelami [rotfl
Dodano: 1 rok temu
Do Maarten73: też żąłuję że to nie liftback. Mógłby nawet wyglądać tak samo jak teraz ale żeby ta szyba się podnosiła...
Dodano: 1 rok temu
Przeczytałem. Sporo się dzieje u Ciebie. Takich pasjonatów nam trzeba, zwłaszcza na upadającym awc.

Optima... gdyby była liftbackiem... [bigok] ładny samochód. [up]

Wrzucaj więcej blogów, o ile znajdziesz czas. Interesujące są te perypetie. [bigok]
Najnowsze blogi
Dodano: 2 dni temu, przez gugul
25 marzec 2018-2024 - 6 lat razem. 207986 - 284.953 pokonane 76.967 km
1 komentarz
Dodano: 2 dni temu, przez MarcinGP
Dodano: 3 dni temu, przez darek-k
części przyszły nowe sprzęgło LUK - 1600zł simering na wał - 50zł robota : zrób to sam,
9 komentarzy
Marki społeczności
Aktualnie online
Szukaj znajomych
Login:
Miejscowość:
Województwo:
Opony letnie w oponeo.pl