dzisiaj miałem ochotę, ale nie miałem czasu (ale to nie był problem, "olać wszystko co mi przeszkadza w doprowadzeniu preli do ideału" ) podłubać przy preli więc na widelec dzisiaj wziąłem przemalowanie zacisków, przy okazji dowiedziałem się że nie mam podnośnika, więc świsnołem go tacie (oczywiscie potem oddałem). Zajęło mi to 4,5h ale myślę że warto było. oczywiście jako że swoje autko kocham to w przerwach między kładzeniem poszczególnych warstw lakieru (czarny mat) postanowiłem coś jeszcze dłubnąć. dziś tymi szczęściarami zostały wycieraczki jako że też wymagały odrobiny farbki