W godzinach wczesnych tego ranka wyruszyłem w trasę ok 500km w obie strony - kierunek Dublin. Jadąc do stolicy jechało się wyśmienicie, równo i dosyć szybko utrzymując te 110-120km/h zerkając na spalanie aby było znikome oczywiście. Natężenie ruchu bliskie zera, aż do wjazdu na M1. Przed Dublinem byłem około godziny ósmej rano tak więc wszyscy wyruszają do pracy i zaczyna się korkować, co za tym idzie nerwówka, przepychanki oby tylko szybciej, a i tak się stoi w miejscu... W samej stolicy uwinąłem się dość szybko, pozałatwiałem co miałem i "but" w kierunku domu... I tu się zaczęło... Powyjeżdżały "moherki", traktory, tiry jadące gęsiego - no sodoma i gomora. Wyprzedzić niema jak i gdzie bo ruch duży i pełno zakrętów i jakby tego było mało to jeszcze od czasu do czasu pojawiali się rajdowcy chętni przepalenia sprzętu... Zmęczony prędkością 80km/h wyprzedzałem zawalidrogi tam gdzie tylko to było możliwe, tak też dogoniłem małą kolumnę czterech samochodów jadących sobie na zderzaku, akuratnie był kawałek dwu kilometrowego prostego i pustego odcinka drogi tak więc ja w pedał, lewy(tzn prawy ) i wyprzedzam, na budziku złoty czterdzieści (bez przesady), a tu za mną wyrywa nowe Avensis, myślę sobie jest rajdowiec, okazało się, że byłem w błędzie, zrozumiałem to zaraz po ujrzeniu niebieskich kogucików w przednim zderzaku - od razu smutek mnie ogarnął. Całą drogę wypatrywałem miśków i myślałem sobie jeszcze nigdy mnie nie złapali... . Zatrzymałem się i jeszcze spostrzegłem, że pasów nie zapiąłem . Na szczęście uratował mnie fotelik, który miałem na tylnym siedzeniu mojej córeczki...

P - policjant,
J - ja,


P - Jak się masz? Dokąd tak pędzisz?
J - Do tej chwili dobrze, wracam z Dublina do domu...
P - A skąd jesteś?
J - Letterkenny.
P - To jeszcze kawałek, prawo jazdy proszę (standardowa gadanina)
P - Musisz uważać, bo jak zacząłeś nas wyprzedzać ten idiota z Land rovera w ogóle Cię nie widział...
J - Zauważyłem to w trakcie manewru, trochę zmęczony jestem...
P - No tak, lepiej się zatrzymaj i kawę wypij, widzę fotelik z tyłu... chłopiec, dziewczynka?
J - Dziewczynka
P - To musisz ostrożniej jeździć bo masz dla kogo żyć! A ile ona ma? Twoje pierwsze?
J - Sześć miesięcy, tak pierwsze.
P - To tak jak moja, też sześć miesięcy dobra... jedź ostrożniej...
J -

...nawet się pasów nie czepił, każdemu życzę napotykania takich policjantów, oczywiście jak już się zdarzy

"Fuksło" mnie się tym razem

pozdro