Odebrałem z wtorek autko z warsztatu wymieniony został wahacz z tulejami i łożyskami oraz naprawiony cieknący wtrysk paliwa. dawno nie widziałem tak ucieszonego mechanika przy wydawaniu auta ponieważ zakładał ze wymiana wahacza potrwa kilka godzin tymczasem okazało się ze zajęło to dwa dni ze względu na już kiedyś spartaczoną robotę i na to ze wszystko było po zapiekane.
Wtrysk zrobili raz ale ciekło dalej i poprawiali go po raz 2 we wtorek.
odebrałem autko i postawiłem pod domem.
W środe rano ok godziny 6.50 wsiadłem do auta przekręciłem stacyjkę po czym jedyne co usłyszałem to praca rozrusznika pozamarzało paliwo. ( moja wina że wlałem tego przeklętego biodiesla)Po południu wstawiłem auto do garażu niestety jest ono za długie i nie do końca się w owym garażu mieści włączyłem starą farelkę i poczekałem ok 45min po czym wypchałem auto z kolegą i odpaliliśmy je z kabli bo od rannego kręcenie rozrusznikiem padł akumulatorek.

ok 20 min jazdy po mieście po czym wracam do owego garażu i z ciekawości oglądam owy felerny wtrysk - znów był zalany ropą
Na drugi dzień be zapowiedzi zjawiłem się u mechanika który kazał mi poczekać i wysłał kogoś do auta. powymieniali chyba jeszcze raz wężyki przelewowe po czym przejechałem kawałek samochodem i nic suchutko.

Niestety martwi mnie fakt ze od wizyty w warsztacie strasznie szybko ubywa paliwa z baku albo to wina pływaka albo okaże się ze auto spaliło na pewno zbyt dużą ilość paliwa to okaże się przy tankowaniu
Na domiar złego auto wydaje czasami dziwne dźwięki nie bardzo wiem z czego i z jakiej przyczyny a mechanik nic nie słyszy bo tez i nie jeździ tym autem na co dzień tak jak ja. Cóż najwyżej za niedługo znów zawitam do warsztatu.

To chyba wszystko z ważniejszych rzeczy które się w tym tygodniu wydarzyły oby przyszły tydzień był bardziej spokojny