Witam.

Chciałbym opisać pewną sytuację, która miał miejsce 16.02.2012 na jednej ze stacji Shell.
Podjechałem pod dystrybutor, chcąc zatankować paliwo. Wysiadając z samochodu zauważyłem, że przy dystrybutorze stoi Pan z obsługi, który odkręcał już korek wlewu paliwa. Nie pytając mnie o zdanie Pan podniósł pistolet z paliwem V-Power i przymierza się do tankowania. Zwróciłem uwagę, iż proszę o paliwo standardowe i lejemy do pełna, po czym Pan odparł, iż paliwo V-Power jest lepsze. Drugi raz poprosiłem o paliwo zwykłe, po czym usłyszałem, iż paliwo jest lepsze i jest na nie promocja. Podziękowałem i po raz trzeci poprosiłem o paliwo zwykłe, po czym ponownie usłyszałem, iż paliwo jest lepsze. Zapytałem czy Pan nie rozumie, o co proszę i po raz czwarty poprosiłem o paliwo zwykłe, po czym usłyszałem po raz kolejny, że paliwo V-Power bardziej nadaje się do mojego samochodu. Po kolejnej próbie oznajmiłem, że proszę zatankować paliwo zwykłe, w przeciwnym wypadku jadę tankować gdzie indziej. Pan dalej, twardo stał na stanowisku, że powinienem zatankować paliwo V-Power. Zirytowany sytuacją podziękowałem, zakręciłem korek, wsiadłem do samochodu i odjechałem.

Przykro mi, iż tak renomowana marka stacji paliw, w ten sposób traktuje klientów. Wydaję mi się, że klient ma prawo wyboru produktu. Szkoda czasu i spokoju. Po co jechać na stację, na której nie można zatankować paliwa?

Parę miesięcy temu miałem podobną sytuację, przy czym Pan z obsługi sobie odpuścił i powiedział, żebym sam sobie zatankował. Ok. Może miał zły dzień. Ale sytuacja się powtarza. Wnioski możecie wyciągnąć sami. Tak czy inaczej przez jakiś czas będę omijał stacje Shell'a szerokim łukiem.

Pozdrawiam

Artur