Od zarania dziejów ścigamy się. Praprzodkowie ścigali się z agresywnym zwierzem. Kto pierwszy dotarł do jaskini wygrywał. Długo później zaczęliśmy biegać dla sportu. Były maratony, biegi przełajowe, a kiedy opanowaliśmy mechanikę w stopniu znacznym, pojawiły się pojazdy, które ewoluują do dziś. Była teza, teraz wniosek. Wyprzedzanie zawsze sprawia przyjemność, mamy to we krwi. Nie roztrząsam powodów, każdy kieruje się, ważnymi lub mniej istotnymi przesłankami. Dziś wyprzedzałem by jechać za lawetą Do czego piję? Ano zobaczcie


Zwykle wyprzedzamy i zapominamy. Tym razem nie było tak łatwo. Dla jednych kupa złomu na lawecie - dla fanów marki arcydzieło francuskiej myśli motoryzacyjnej. Citroen DS to samochód, który bez wątpienia zawiesiłbym na Cool Wall w sekcji SUB ZERO. Nawet jeśli buja się jak ponton, hałasuje i dynamiką tylko nieznacznie wygrywa z żółwiem. Myśląc DS, przed oczyma staje mi, a może raczej przelatuje, pojazd Fantomasa (de facto w roku 1967 gdy na ekranach pojawił się film, pojawiła się też wersja z podwójnymi reflektorami przednimi ukrytymi pod wspólnym kloszem, ale film kręcono przecież wcześniej).



Samochód, który dziś widziałem pochodził z ostatniego okresu produkcji (1967 - 1975). Naładowany hydrauliką DS, głównie w pierwszych latach produkcji, zawodził użytkowników. Citroen zdecydował się "wykastrować" DS'a i powstała tańsza i mniej skomplikowana technicznie wersja ID. W modelu IDea zrezygnowano z hydrauliki w mechanizmach: sprzęgła, hamulców i wspomagania kierowniczego.

?w=AABGGG05lQ_WwwYPTGNgDgPAsJJ6pbz7lt1U1kjM1kgcLw

Topowa wersja DS, model Pallas, w standardzie otrzymywała innowacyjny patent doświetlania zakrętów. Teraz może i nie robi to wrażenia, ale sposób w jaki funkcjonowało to w 1967 roku zasługuje na uznanie



Póki robię w życiu to co robię, nie mogę pozwolić sobie na takie hobby. Wobec tego, nie pogardzę takim w skali 1/18


Można powiedzieć, że dziś natchnęła mnie laweta