Ostatnimi dniami raz pojechałem na "teren". Jak zwykle po zaśnieżonych polnych drogach Swamperek szedł jak trzeba. Problem zrodził się gdy zechciałem zjechać z drogi. Pierwotnie chciałem pomknąć przez krzaczory, gdzie jak mniemałem, ziemia była twarda, ale kolega odradzał i odradzał i jak w końcu zdecydowałem się jednak zjechać to prosto w pole...a tam nie dość, ze pojechałęm w poprzek muld ornych to jeszcze po 2-3 cm zmrożonego śniegu i ziemi była miękka gleba. Po chwili auto stało po osie zakopane.
Niestety nasze usilne próby wydostania auta nie przyniosły efektu. Dopiero kolega z oddziału swym landem nas wytarmosił

Patrząc na to co się działo doszedłem do wniosku, ze:
1. Trza lepsze - nowe opony. Te dają rady, ale nie ma co się oszukiwać,że to jakiś szał jest
2. brakuje autku mocy. Rozumiem, że osiadł był, ale jakoś niemrawo te kółka w błocku poruszał. We łbie świta już chęć wymiany silnika
3. Na początku trzeba ostrożniej wybierać teren do treningów...z drugiej strony lepiej wiedzieć od razu co auto może a gdzie mu nie wolno niż robić to powoli
Tyle.