To tu sprawdzimy samochód - myślałem. Damy mu trochę wycisku!
Objechaliśmy Split , Dubrovnik , Makarską ...a tu ciągle nam mało...z uwagą studiuję mapy...i obmyślam coraz to bardziej interesujące wycieczki. Jedziemy do Bośni i Hercegowiny!!! Dziś jest niedziela więc zaczynamy od Medugorje!!! Drogi nieco gorsze niż w Chorwacji ...małe miasteczka...czasem czuje się jakby stanął tu czas.
Auto żwawo radzi sobie z jazdą. Dobrze , że wzięliśmy z Polski zieloną kartę - nie mieliśmy więc problemów na granicy
Nagle wyrasta przed nami kombinat religijny Medugorje , tu jesteśmy jakieś 2 godziny i nadal nam mało...pada hasło Mostar!!!
Droga robi się bardziej surowa kręta , momentami remontowana...w sumie nieco nieprzewidywalna...auto mknie jak po stole...daje się czasem we znaki jego nieco twardziej zestrojone zawieszenie. Nagle ostry zakręt w prawo i wspinamy się pod wielką górę...też bez problemów...to chyba już blisko? Dużo porzuconych ruin dookoła. Tak to już niedaleko jesteśmy na szczycie i zaczynamy staczać się ku Mostarowi...przepiękne i ciężko doświadczone miasto rozpościera się w dolinie - teraz widać go jak na dłoni. My "na luzie" zjeżdżamyw dół.
Raz kozie śmierć - znajdujemy pierwsze lepsze miejsce i zostawiamy Bravo w rękach jakiegoś muzułmanina za 1 euro...hmmm...ciekawość legendarnego mostu jest większa niż rozsądek...haha!!!
...Miejsce jest urocze...ale czy będzie do czego wracać???
Na szczęście nasz towarzysz stoi nietknięty w skwarze bałkańskiego słońca......nawet tu nie gustują w tej marce...haha!!!