Witam wszystkich autocentrumowiczów. Od ostatnio wpisu minęło już trochę czasu, zima się skończyła (teoretycznie, bo pomorze w śniegu), a Foka pojechała na wiosenny serwis.
Zgodnie z zapowiedzią auto dostało nową turbosprężarkę. Kopcenie starej nasilało się i sadza zaczęła być widoczna już prawie wszędzie w całej komorze silnika. Mimo wszystko samochód jeździł normlanie, ale wolałem ją wymienić niż czekać, aż padnie do końca, co prędzej czy później było nieuniknione. Mam wrażenie, że teraz przyspiesza płynniej i ciągnie szybciej o samego dołu. Poza tym w pakiecie zwykły standard: wymiana oleju i wszystkich filtrów. Czas serwisu został zaplanowany na około 2 dni, niestety nie obyło się bez komplikacji. Samochód miałem odebrać w minioną środę o 13:00, ale po założeniu wszystkiego do kupy i wyjazdu z hali okazało się, że starego przewodu olejowego od smarowania turbiny zaczął kapać olej (zaleca się jego wymianę razem z turbo, bo niestety nie są zbyt trwałe i średnio znoszą demontaż i ponowny montaż). Wiele nie brakowało, żeby wszystko przedłużyło się o kolejny dzień, bo przewód trzeba było zamówić nowy, ale na szczęście hurtownia stanęła na wysokości zadnia i zamiast w czwartek dowiozła brakującą część przed 16:00 jeszcze tego samego dnia. Wieczorem po 20:00 wszystko było gotowe i Foka wróciła do domu.
Samochód doinwestowany, więc można śmigać dalej. Do przeczytania za kolejne 50 000 km. Mam nadzieję, że bez niespodzianek. Szerokości dla wszystkich, a z okazji zbliżających się świąt życzę Wam smacznego jajka i spełnienia motoryzacyjnych marzeń!